Słowa premiera Grecji mają związek z zawarciem przez Turcję z Libią umowy międzynarodowej w sprawie granicy morskiej między tymi państwami. Wyznaczona na mocy tej umowy tzw. wyłączna strefa ekonomiczna Turcji na Morzu Śródziemnym przebiega w pobliżu greckiej Krety, której umowa między Libią a Turcją w ogóle nie uwzględnia.

Władze Grecji i Cypru uważają, że umowa jest nieważna i narusza międzynarodowe prawo morskie.

Rządy w Atenach i Nikozji przekonują, że umowa to "cyniczna próba położenia ręki na surowcach" znajdujących się w tej części Morza Śródziemnego.

Premier Mitsotakis w rozmowie z dziennikiem "To Vima" stwierdził, że chce doprowadzić do tego, aby Grecja i Turcja omówiły dzielące je różnice w sprawie granic stref ekonomicznych na Morzu Egejskim i we wschodniej części Morza Śródziemnego na poziomie "politycznym i dyplomatycznym".

- Ale powinniśmy jasno powiedzieć, że jeśli nie będziemy mogli znaleźć rozwiązania, wówczas powinniśmy się zgodzić, by kwestię rozstrzygnął organ międzynarodowy, taki jak Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości w Hadze - dodał.