Trump nie ulega presji Erdogana

Prezydent Turcji domaga się ekstradycji z USA swego byłego przyjaciela i ryzykuje konflikt na szerszą skalę.

Aktualizacja: 18.12.2018 20:27 Publikacja: 18.12.2018 17:53

Bojownik jednej z grup zbrojnej opozycji w Syrii wspieranej przez Turcję

Bojownik jednej z grup zbrojnej opozycji w Syrii wspieranej przez Turcję

Foto: AFP

Prezydent Donald Trump niczego Erdoganowi nie obiecywał – cytował w poniedziałek Reuters wysokiego urzędnika Białego Domu, który zastrzegł sobie anonimowość. Była to odpowiedź na twierdzenie tureckiego ministra spraw zagranicznych Mevlüta Cavusoglu, który w ostatnich dniach ogłaszał wielokrotnie, że amerykański prezydent obiecał Recepowi Erdoganowi na niedawnych szczycie G20 w Argentynie ekstradycję Fethullaha Gülena.

Nielegalni agenci

Gülen, mieszkający od dwu dekad w Pensylwanii, islamski kaznodzieja i były przyjaciel prezydenta Erdogana, jest obecnie w Turcji wrogiem nr 1. To on miał stać za nieudanym zamachem stanu w 2016 roku. Jego nazwisko pojawia się w wielu procesach tureckich puczystów, a ostatnio w sprawie morderstwa rosyjskiego ambasadora. W Turcji grozi mu dożywocie. Podobnie jak 83 zwolennikom jego ruchu, o których ekstradycję zabiega Ankara. Waszyngton na ten temat oficjalnie milczy. Nie znaczy to, że nie podejmuje w sprawie Gülena żadnych działań.

Nie takich jednak jakich oczekuje Ankara. W poniedziałek aresztowano w USA dwu zdaniem prokuratury „nielegalnych agentów" zabiegających o deportację Gülena. Jeden z nich jest biznesowym partnerem gen. Michaela Flynna, byłego doradcy prezydenta Trumpa ds. bezpieczeństwa. Drugi obywatelem tureckim. Obaj mieli działać z naruszeniem prawa, korzystając z pieniędzy rządu tureckiego, który na ich trzymiesięczną działalność przeznaczyć miał pół miliona dolarów.

Sam Flynn nie krył sympatii dla żądań Ankary, publikując po puczu w Turcji materiały na temat konieczności wsparcia przez USA sojusznika z NATO.

– Zwolennicy ruchu Fethullaha Gülena znajdowali się wśród tureckich puczystów, co jednak nie znaczy, że sam przywódca był bezpośrednio zaangażowany. Dlatego naiwnością jest sądzić, że USA zgodzą się na ekstradycję – tłumaczy „Rzeczpospolitej" Nadim Shehadi z brytyjskiego Chatham House, obserwujący z Bejrutu wydarzenia w regionie. Turecki rząd nalega, aby Biały Dom przynajmniej uruchomił procedurę ekstradycji. Już to byłoby sygnałem oczekiwanym przez prezydenta Erdogana.

– Nie można wykluczyć, że jedną z przyczyn braku reakcji na tureckie żądania jest fakt, iż ruch Fethullaha Gülena jest utożsamiany z umiarkowanym prądem w islamie, co jest dobrze oceniane nie tylko w USA – zwraca uwagę „Rzeczpospolitej" prof. Ilter Turan ze stambulskiego uniwersytetu Bilgi.

Departament Sprawiedliwości USA obiecuje jedynie, że zapozna się dokładnie z wszystkimi nadesłanymi z Turcji materiałami w sprawie Gülena. Dla prezydenta Erdogana nie jest to dobra wiadomość. Nie czyni tajemnicy, że sprowadzenie do Turcji i osądzenie Gülena jest sprawą honoru całego narodu.

Jego pokazowy proces mógłby zakończyć bezprecedensową falę czystek i represji we wszystkich instytucjach państwowych, które objęły do listopada tego roku 218 tys. osób. 15 tys. znajduje się nadal w areszcie. Protesty za łamanie praw człowieka płyną z niemal całego świata.

Konfrontacja w Syrii

Sprawa  Gülena sprawia, że eskaluje amerykańsko-turecki konflikt w Syrii. Ankara żąda od USA wycofania poparcia dla YPG, Powszechnych Jednostek Obrony, armii samozwańczej kurdyjskiej autonomii na północy Syrii. – Albo rozbiją ich Amerykanie, albo zrobimy to my – zapowiedział Erdogan w piątek. Do Syrii wkroczyły już pierwsze oddziały tureckie, a cała armia stoi na granicy.

– Jesteśmy zdecydowani wyzwolić tereny na wschód od Eufratu – zapewnia Erdogan. Kontroluje go YPG , którą to organizację Ankara kwalifikuje jako przedłużone ramię PKK, czyli separatystycznej Partii Pracujących Kurdystanu zwalczanej zbrojnie w Turcji.

Problem w tym, że YPG wspiera 2 tys. żołnierzy amerykańskich. – Są rozmieszczeni wśród terrorystów, co uniemożliwia nam realizację prawa do samoobrony – tłumaczy Erdogan. Innymi słowy do bombardowania baz YPG. Przed takim rozwojem sytuacji przestrzega w stanowczych słowach Pentagon. Trump i Erdogan rozmawiali na ten temat telefonicznie w piątek.

– USA i Turcja nie znajdują się na kolizyjnym kursie politycznym. W obu krajach mamy do czynienia z populistycznymi przywódcami i stąd ostra retoryka – mówi prof. Turan. Jest przekonany, że do bezpośredniego zbrojnego amerykańsko-tureckiego starcia w Syrii nie dojdzie.

Prezydent Donald Trump niczego Erdoganowi nie obiecywał – cytował w poniedziałek Reuters wysokiego urzędnika Białego Domu, który zastrzegł sobie anonimowość. Była to odpowiedź na twierdzenie tureckiego ministra spraw zagranicznych Mevlüta Cavusoglu, który w ostatnich dniach ogłaszał wielokrotnie, że amerykański prezydent obiecał Recepowi Erdoganowi na niedawnych szczycie G20 w Argentynie ekstradycję Fethullaha Gülena.

Nielegalni agenci

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Kolejne ludzkie szczątki na terenie jednostki wojskowej w Rembertowie
Kraj
Załamanie pogody w weekend. Miejscami burze i grad
sądownictwo
Sąd Najwyższy ratuje Ewę Wrzosek. Prokurator może bezkarnie wynosić informacje ze śledztwa
Kraj
Znaleziono szczątki kilkudziesięciu osób. To ofiary zbrodni niemieckich
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?