Kodeks Napoleona, najostrzejszy dla kobiet spośród wszystkich kodyfikacji z czasów zaborów, stanowił m.in., że kobieta zamężna nie mogła posiadać osobnego dokumentu tożsamości, nie wolno jej było opuszczać miejsca zamieszkania wyznaczonego przez męża, a ponadto – choćby wypracowała jakiś dochód – nie miała do niego uprawnień. Ubieganie się o rozwód przewidziane było jedynie gdy małżonek mieszkał z nałożnicą.
Czytaj także: Prawa kobiet: zgwałcenie a zgoda na seks
Nie wiadomo, jak długo trwałaby walka Polek o równouprawnienie, gdyby nie wybuch pierwszej wojny światowej. Nie dość, że zabiła wielu mężczyzn, a kobiety zmuszone były do przejęcia wielu ich obowiązków, to same wzięły udział w walkach, zyskując społeczną akceptację dla swoich dążeń. Coraz silniej wyczuwało się potrzebę spłacenia wobec kobiet wojennych długów poprzez zrównanie ich praw z tymi, jakie mieli mężczyźni. „Mówi się o tym, że do Sejmu Ustawodawczego wybierać będą i kobiety, że nawet będą mogły być wybrane na posłów. Ale wielu jeszcze mamy przeciwników. Powiadają, że niechże już wybierają robotnicy, chłopi, nawet analfabeci, ale zbrodniarzom, wariatom i kobietom głosu dać nie można" – głosiło krakowskie pismo „Na posterunku" niedługo przed nadaniem Polkom praw wyborczych.
Gabriela Balicka, Jadwiga Dziubińska, Irena Kosmowska, Maria Moczydłowska, Zofia Moraczewska, Anna Piasecka, Zofia Sokolnicka oraz Franciszka Wilczkowiakowa pierwsze 10 lutego 1919 r. przekroczyły progi dawnego Instytutu Aleksandryjsko-Maryjskiego dla Panien przy ul. Wiejskiej w Warszawie jako parlamentarzystki. Miały od 32 do 52 lat i były pośród nich m.in. nauczycielka (autorka projektu ustawy wprowadzającej w Polsce pełną prohibicję i zarazem działaczka chrześcijańskiego Narodowego Zjednoczenia Ludowego), panie z ziemiańskich rodzin reprezentujące chrześcijańsko-demokratyczną Narodową Partię Robotniczą, wcześniejsza wiceminister w rządzie Daszyńskiego, zwolenniczki endecji, PSL Wyzwolenie i partii socjalistycznej, propagatorka świadomego macierzyństwa. Aż 2/3 miało wykształcenie wyższe, a pozostałe średnie.
Kobiety zostały parlamentarzystkami za sprawą dekretu podpisanego przez Naczelnika Państwa 28 listopada 1918 r., a ogłoszonego 6 grudnia 1918 r. Choć za sprawą tego aktu skłonni jesteśmy wspominać Józefa Piłsudskiego jako orędownika równouprawnienia kobiet, dodać wypada, iż jego poglądy na ten temat ewoluowały. W tamtym czasie twierdzono, że ich miejsce jest w domu, a dopuszczenie ich do nauki spowoduje zaniedbanie świętych obowiązków. Wskazywano, że kobiety mogą wyprzeć mężczyzn z rynku wykonując ich zawody za niższe stawki. Twierdzono nawet, że dopuszczenieich do nauki i pracy spowoduje nieodwracalne skutki zdrowotne, np. bezpłodność. Sam Marszałek uważał początkowo, iż „mentalność kobiety z natury jest konserwatywna i łatwo na nią wpływać". Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości nie chciał rozmawiać z sufrażystkami, które stały pod oknami jego mokotowskiej willi, na mrozie, stukając w szyby parasolkami. Zdanie zmienił zarówno pod ich wpływem, jak i za sprawą swojej partnerki i późniejszej żony Aleksandry, która nazywała siebie zaciętą feministką. Kobiety nie zostały zatem prawami obdarowane, lecz je sobie wywalczyły.