O ile w latach 70. ubiegłego wieku wydobywaliśmy ok. 20 mld ton surowców naturalnych na rok, o tyle na początku tej dekady już 70–80 mld ton. Przyrost globalnej populacji wpłynie zaś na podwojenie obecnych ilości w 2050 r.
– Nie jest to już wyłącznie problem wpływu człowieka na środowisko naturalne, ale także problem ekonomiczny związany z bezpieczeństwem geopolitycznym i stabilnością dostaw – zapewnia Bartłomiej Kozek z Centrum UNEP/GRID-Warszawa, organizacji realizującej w Polsce misję Programu Narodów Zjednoczonych ds. Środowiska (UN Environment), wskazując m.in. na dostępność metali ziem rzadkich wykorzystywanych coraz szerzej w gospodarce.
W proces ich przywracania do ponownego użytku powinien się zaangażować m.in. przemysł. – Takie działania są opłacalne. Powstają nowe miejsca pracy, a firmy oszczędzają w wyniku przejścia na zamknięty cykl produkcji – tłumaczy Kozek. W Szkocji producenci piwa i whiskey, a także sektor rybny mogą na tym zaoszczędzić od 500 do 800 mln funtów rocznie.
Biznes czeka na mapę
W Polsce nadal brakuje wytyczenia kierunku, w jakim ma podążać przemysł w drodze do gospodarki o obiegu zamkniętym (dalej GOZ). Taką mapę drogową ma nakreślić dokument przygotowywany wspólnie z innymi resortami przez Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii (MPiT). Jej ostatnią wersję opublikowano w styczniu.
Jak wyjaśnia Łukasz Sosnowski, główny specjalista w wydziale zielonej gospodarki resortu, kilkumiesięczne konsultacje wynikały z konieczności przeprowadzenia wielowątkowej analizy zgłoszonych wątpliwości i wniosków. – Najnowsza wersja zostanie opublikowania w nadchodzących tygodniach. Planuje się, że będzie przyjęta przez radę ministrów jak najszybciej – dodaje Sosnowski.