Podkreślił, że dotychczas funkcjonujące schematy myślowe trzeba odłożyć na bok. - Teraz już nie będzie tak jednoznacznych sformułowań, jak „zjednoczona Europa oznacza pokój”. Jeżeli ma się coś odbyć kosztem gospodarki amerykańskiej, to tak nie będzie – ocenił gość.
Zaznaczył, że Polska nie jest żadnym konkurentem gospodarczym dla Ameryki. - Z tego punktu widzenia nie jesteśmy też zagrożeniem. Jesteśmy dobrym rynkiem zbytu dla produktów amerykańskich, więc teoretycznie możemy napędzać miejsca pracy w Ameryce – mówił Wawrzyk.
Ocenił, że trzeba poczekać na pierwsze decyzje dotyczące Europy. - To pokaże w jakim kierunku będzie szła polityka amerykańska – mówił. - Pytanie czy politycznym interesem Polski (gospodarczym oczywiście) jest silna Unia i ona reprezentująca nas w rozmowach z Amerykanami, czy też silna gospodarczo Unia odchodzi w niebyt, a sami rozmawiamy z St. Zjednoczonymi – dodał.
Wawrzyk przyznał, że obecnie Unia przeżywa największy kryzys. - Po raz pierwszy mamy sytuację, w której państwo opuszcza Unię Europejską – podkreślił.
- Ten kryzys wynika z jednej prostej rzeczy – mówił Wawrzyk. - Salony brukselskie oderwały się trochę od tego, czego chcą obywatele. Elity europejskie zgrupowane w Brukseli i na najważniejszych stanowiskach w Unii wychodzą z założenia, że one wiedzą najlepiej, co jest dla obywateli dobre. Obywatele w poszczególnych krajach zaczynają mówić „nie, to wy macie robić, co my będziemy chcieli”. To rozjeżdżanie się wzajemnych oczekiwań też doprowadziło do Brexitu – tłumaczył.
Według Wawrzyka Unia w obecnym kształcie już wyczerpała swoje możliwości. - Obywatele chcą mieć większy głos w Unii Europejskiej. Jak to osiągnąć? Dając większą władzę parlamentom krajowym państw członkowskich. Jeżeli tego nie uczynimy to będzie coraz większe oderwanie obywateli od Unii i w efekcie kolejne exity – wyjaśnił.