Co zrobić z dżihadystami z Europy

Co najmniej 800 dżihadystów jest w rękach syryjskich Kurdów. Wielu z Europy, są także kobiety. Z wyjątkiem Francji nikt się do nich nie przyznaje. Trump szantażuje ich zwolnieniem.

Aktualizacja: 19.02.2019 21:54 Publikacja: 18.02.2019 18:58

Co zrobić z dżihadystami z Europy

Foto: Shutterstock

Z potężnego niegdyś tzw. Państwa Islamskiego obejmującego swym zasięgiem terytorium wielkości jednej czwartej Polski pozostała licząca kilkaset metrów kwadratowych enklawa Baghus nad Eufratem na granicy Syrii z Irakiem.

Z liczącej ponad 40 tys. dżihadystów armii ISIS nieco ponad tysiąc broni się jeszcze w szczelnie otoczonym Baghus. Lada dzień większość z nich zginie, a pozostali dołączą do ponad 800 dżihadystów znajdujących się w rękach syryjskich Kurdów z Syryjskich Sił Demokratycznych (SDF). Jest to formacja wspierana przez Amerykanów, dwa tysiące amerykańskich żołnierzy walczy z nimi przeciwko ISIS ramię w ramię.

Wielu z tych bojowników ISIS przybyło na dżihad z Europy. Kurdowie chcieliby ich przekazać do krajów, z których przybyli, ale ich monity pozostają od dawna bez odpowiedzi.

– Nadszedł czas, aby inni także się włączyli i dokończyli dzieła – oświadczył w ostatnich dniach Donald Trump, domagając się od Europejczyków, aby zabrali swych obywateli z obozów kurdyjskich i ukarali. Alternatywą jest ich uwolnienie, co nie jest dobrym pomysłem – tłumaczy Trump.

Posłanie to jest przede wszystkim skierowane do Francji, Wielkiej Brytanii, Niemiec. Z tych krajów na dżihad udało się najwięcej bojowników. W Berlinie nikt ich nie chce. Podobnie reaguje Londyn. Jedynie Paryż nie ma najmniejszych wątpliwości, że dżihadystów należy sprowadzić do domu i postawić przed sądem. Mowa jest o 130 bojownikach z francuskim obywatelstwem.

– Powrót tych ludzi jest możliwy, jeżeli uda się ich natychmiast postawić przed sądem i osadzić w areszcie śledczym. Jest to jednak zadanie bardzo trudne – twierdzi szef niemieckiej dyplomacji Heiko Maas.

Procesy dżihadystów mogą trwać latami jak w przypadku Nilsa S. skazanego – po przybyciu z dżihadu do Niemiec – trzy lata temu na cztery i pół roku więzienia za to, że był członkiem jednego z oddziałów szturmowych ISIS. Niedawno wznowiono proces, gdyż pojawiły się przypuszczenia, że uczestniczył w torturach.

Takie procesy to koszmar, przed którym Berlin pragnie się uchronić. Tym bardziej że liczbę dżihadystów z niemieckim paszportem ocenie się na 1050 osób. Nieco więcej bojowników ISIS pochodziło z Wielkiej Brytanii.

Szef brytyjskiego MSW Sajid Javid zapowiada wręcz, że będzie się sprzeciwiać powrotowi osób, które wspierały za granicą organizacje terrorystyczne. Oznacza to, że takie osoby miałby stanąć przed sądem w krajach, w których dopuszczały się zbrodni. A więc w Syrii czy Iraku. Takie postawienie sprawy rodzi jednak ogrom prawnych wątpliwości.

Dotyczy to także kobiet dżihadystów z Europy, których wiele podążyło do Syrii, odpowiadając na apel kalifatu wzywających je do tego, aby stały się towarzyszkami walczących dżihadystów. W Wielkiej Brytanii trwa właśnie dyskusja, jak potraktować błagania 19-letniej Shaminy Begum, która po czterech latach w tzw. Państwie Islamskim chce wrócić do domu wraz z urodzonym w tych dniach niemowlęciem.

Opinia publiczna jest podzielona, podobnie jak politycy, których część wskazuje na trudności w ustaleniu narodowości dziecka, co miałoby zamknąć jej drogę na Wyspy. Begum straciła w Syrii dwoje dzieci. Była tam żoną holenderskiego konwertyty na islam.

W podobnej sytuacji w obozie Al-Hawl w północnej Syrii znajduje się 1500 kobiet z zagranicy. Przybyły z całego świata. Hoda Muthana miała 19 lat, gdy wyjechała z Alabamy. W Syrii była żoną australijskiego dżihadysty, który zginął w walce. Chce wrócić do domu. Tak jak 19-letnia Niemka Leonora z trójką dzieci, której mąż Martin Lemke z ISIS siedzi w kurdyjskim obozie. Jest tam też Lisa Anderson ze Szwecji oraz wiele innych kobiet, które wspierały dżihadystów i zapewne wiele z nich nie jest bez winy w rozumieniu prawa karnego. Ich spraw nikt nie ma jednak zamiaru szybko rozwiązać.

Z potężnego niegdyś tzw. Państwa Islamskiego obejmującego swym zasięgiem terytorium wielkości jednej czwartej Polski pozostała licząca kilkaset metrów kwadratowych enklawa Baghus nad Eufratem na granicy Syrii z Irakiem.

Z liczącej ponad 40 tys. dżihadystów armii ISIS nieco ponad tysiąc broni się jeszcze w szczelnie otoczonym Baghus. Lada dzień większość z nich zginie, a pozostali dołączą do ponad 800 dżihadystów znajdujących się w rękach syryjskich Kurdów z Syryjskich Sił Demokratycznych (SDF). Jest to formacja wspierana przez Amerykanów, dwa tysiące amerykańskich żołnierzy walczy z nimi przeciwko ISIS ramię w ramię.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej