Indyjski wariant koronawirusa, czyli B.1.617, wykryto u ewakuowanego z Indii polskiego dyplomaty – poinformował w sobotę prof. Krzysztof Pyrć, wirusolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jego zdaniem chory nie mógł być źródłem dalszych zakażeń, bo z wirusem zetknął się w Indiach, a w Polsce leczony był w warunkach pełnej izolacji. Rośnie jednak zaniepokojenie nową odmianą Covid-19.
Szczepionka dogoni
Na razie nie ma dowodów, że mutacja indyjska jest bardziej zakaźna lub niebezpieczna niż poprzednie. Według ekspertów nie ma też podstaw, by przypuszczać, że ograniczy skuteczność dostępnych szczepionek przeciwko Covid-19.
– Odmiana hinduska, czyli podwójna mutacja wirusa SARS-CoV-2, została określona przez Światową Organizację Zdrowia (WHO) jako „variant of interest", co znaczy, że należy ją badać, ale nie wywołuje takiego zaniepokojenia jak mutacje brazylijska, brytyjska czy południowoafrykańska, określane przez WHO jako „variant of concern". Trwają badania, czy odmiana hinduska jest bardziej zakaźna od poprzednich, przebieg zakażenia nią jest poważny i czy szczepionka będzie działać także w jej przypadku – mówi prof. Marcin Czech, lekarz epidemiolog, były wiceminister zdrowia ds. polityki lekowej.
– Materiał genetyczny kodujący białko S (białko Spike, białko kolca), przez które wirus przyczepia się do komórek gospodarza, np. tkanki płucnej, podlega ciągłym mutacjom. Niewielkie zmiany nie wywołują różnic w immunogenności szczepionek. Przypuszcza się, że dotychczasowe szczepionki działają w przypadku dotychczasowych mutacji, bo zmiany w materiale genetycznym nie są tak duże. Jeżeli będziemy mieli do czynienia ze zmianą krytyczną, to producenci zmodyfikują mRNA w szczepionce. Będą po prostu „gonić" koronawirusa, tak jak dziś „goni się" wirusa grypy, co roku modyfikując szczepionkę – uspokaja prof. Marcin Czech.
A Marek Posobkiewicz, były główny inspektor sanitarny (GIS), internista i lekarz chorób tropikalnych, dodaje, że nie ma podstaw, żeby podejrzewać, że w przypadku kolejnych mutacji szczepionki będą nieskuteczne.