Wielka Brytania pożegnała się z Unią ledwie trzy dni temu, a już rzuca Brukseli wyzwanie. Co prawda liczba zakażonych na Wyspach rośnie w zastraszającym tempie, ale jeszcze szybciej postępuje szczepienie ludności: objęło już ponad 1 mln osób, a od poniedziałku wejdzie do użycia drugi obok BioNTech/Pfizer (BNTP) preparat AstraZeneca i Uniwersytetu Oksforda. Unia pozostaje daleko w tyle. W Niemczech zaszczepiono ćwierć miliona. Nad Sekwaną wynik jest zaś katastrofalny: dawkę otrzymało mniej niż tysiąc osób.
Efekty uboczne
Sprawę postanowił wziąć w swoje ręce prezydent. – Nie pozwolę, aby nagromadziły się nieuzasadnione opóźnienia. Każdy Francuz, który tego będzie chciał, zostanie zaszczepiony – oświadczył w przemówieniu noworocznym Emmanuel Macron.
Wprowadzić te słowa w życie nie będzie jednak łatwo. Jak wynika z sondażu przeprowadzonego w 15 krajach przez instytut Ipsos, tylko 40 proc. mieszkańców Francji chce przyjąć szczepionkę. Jeszcze w październiku było ich 53 proc. Takich obaw nie ma nigdzie indziej. W Rosji zaszczepić planuje się 43 proc., w RPA 53 proc., a w Japonii 60 proc. Także w innych krajach Europy zaufanie do szczepionki jest większe: we Włoszech i Hiszpanii deklaruje je 62 proc., zaś w Niemczech – 65 proc. W USA wskaźnik ten szybuje do 69 proc., w Wielkiej Brytanii do 77 proc., w Brazylii do 78 proc., a w Chinach do 80 proc.
Skąd taki strach wśród Francuzów? Tygodnik „Marianne" odkrył, że często zadają sobie oni pytanie, czy szczepionka BNTP nie przekształci ich w mutanta z nowym kodem genetycznym. Albo sparaliżuje.
Ipsos podaje z kolei, że wśród tych, którzy nie chcą szczepionki, 51 proc. wskazuje na ryzyko efektów ubocznych, dla 19 proc. jest ona nieskuteczna, 14 proc. twierdzi, że nie znajduje się w grupie ryzyka, a 10 proc. jest przeciwna szczepieniom jako takim. Szczepionka BNTP nie tylko została opracowana niezwykle szybko, ale zamiast cząstek wirusa wykorzystuje technikę mARN, która przenosi sam kod genetyczny, aby mobilizować organizm do obrony. To wywołuje wiele obaw u Francuzów.