Książka Ryszarda Kapuścińskiego pod tym samym tytułem ukazała się w roku 1976. To był pasjonujący reportaż z wojny w Angoli. Reporter spędził tam trzy miesiące, tuż przed uzyskaniem przez ten kraj niepodległości 11 listopada 1975 roku. Był w Luandzie, a potem wyprawił się potwornie niebezpieczną podróż na południe, na front, w okolice Pereira de Eca. Tam, gdzie dziennikarze nie dojeżdżali, bo niebezpieczeństwo było zbyt duże. Sam Kapuściński mówił, że jego reportaż jest bardzo osobisty: „To jest książka nie o wojnie, nie o tych walczących stronach, tylko o zagubieniu, o niewiadomej, o niepewności, co się z tobą stanie. Były tam takie sytuacje, że człowiek właściwie wiedział, że nie będzie już żył. I każdego dnia mówiło się z ulgą: - O, jeszcze jeden dzień z życia mam za sobą, jeszcze jeden mnie czeka. Ale już nie więcej.”

W filmie „Jeszcze dzień życia” Raul de la Fuente i Damian Nenow poszli podobnym tropem. Nie opowiedzieli o dekolonizacji Angoli po portugalskiej Rewolucji Goździków, ani – tak naprawdę – o wojnie domowej i walce skonfliktowanych ze sobą angolańskich grup wyzwoleńczych. Zrobili film o Kapuścińskim. O reporterze, który próbuje zrozumieć świat i złożoność wojny, który naraża własne życie, żeby ocalić pamięć o ludziach, którzy przeminą. A wreszcie zadaje sobie pytanie, kim sam jest, na ile jest tylko świadkiem wydarzeń, a na ile – relacjonując i informując świat –zaczyna je współtworzyć. Raul de la Fuente podkreśla, że „Jeszcze dzień życia” to również opowieść o tym, jak reporter dojrzewa do roli pisarza.

Bardzo ciekawa jest forma tego filmu: połaczenie animacji z dokumentem. Animacja pozwala oddać grozę wojny i śmierci. Dokumentalne sceny, głównie rozmowy z autentycznymi bohaterami tych wydarzeń po czterdziestu latach – pomagają nie tylko uprawdopodobnić film, lecz również przywołać wspomnienia, osadzić akcję w dłuższych ramach czasowych, spojrzeć na tamte wydarzenia i ludzi z dystansu.

Współreżyserem „Jeszcze jednego dnia”, odpowiedzialnym głównie za animację jest Damian Nenow z polskiej firmy Platige Image.

Film jest koprodukją, na którą złożyło się aż pięć kinematografii: przede wszystkim hiszpańska i polska, ale też niemiecka, belgijska i węgierska. W Cannes miał pokaz specjalny, w oficjalnym programie festiwalowym.