Premier Indii chce ukrócić korupcję i zmusić do płacenia podatków

Za cenę 2 proc. PKB premier Indii próbuje ukrócić korupcję i nakłonić rodaków do płacenia podatków.

Aktualizacja: 28.11.2016 20:36 Publikacja: 28.11.2016 19:23

W poniedziałek w całych Indiach trwały protesty przeciwko tzw. demonetyzacji. Na zdjęciu demonstracj

W poniedziałek w całych Indiach trwały protesty przeciwko tzw. demonetyzacji. Na zdjęciu demonstracja w Mumbaju.

Foto: AFP

Nagła decyzja o wycofaniu z obiegu banknotów 500 i 1000 rupii (równowartość 7,5 i 15 dol.) zaskoczyła ponad miliard mieszkańców Indii. Premier Narendra Modi zapowiedział wymianę pieniędzy, a następnego ranka z rynku zniknęło... 86 proc. gotówki. Ale nie wybuchła z tego powodu rewolucja, tygodnik „Economist" nawet twierdzi, że „reforma cieszy się szerokim poparciem". Z ulic Delhi zniknęli żebracy, bo nikt nie ma gotówki, by im ją dać. Zniknęli też drobni złodzieje, bo nie ma co kraść.

Wycofane z obiegu banknoty były najpopularniejszym środkiem płatniczym – za ich pomocą realizowano co drugą transakcję. Były główną częścią składową gigantycznej szarej strefy, która obejmuje większość mieszkańców i większość transakcji. Jedynie 2 proc. z nich płaciło podatek dochodowy, reszta obracała gotówką z dala od urzędów skarbowych. Mimo zakończonej we wrześniu amnestii podatkowej władze szacują, że w latach 2014–2015 nie wpłacono ponad 100 mld dol. podatków.

Teraz jednak każdy mieszkaniec Indii może jednorazowo wymienić w banku 4,5 tys. rupii w starych banknotach na nowe o nominale 2000 rupii lub wpłacić na konto bankowe. Jeśli będzie chciał wpłacić więcej niż 250 tys. rupii, musi zapłacić podatek, a potem wytłumaczyć, skąd je wziął. Depozyty bankowe zwiększyły się od przemówienia premiera 7 listopada już o ponad 5 bln rupii, choć jednak to tylko jedna trzecia wartości banknotów wycofanych z obiegu.

Wymieniając pieniądze z dnia na dzień, szef rządu postanowił zmusić wszystkich do płacenia podatków. Ma to być też środek do walki z korupcją. Niezalegalizowane dochody zamieniano na poparcie polityków. Przy dominacji gotówki w gospodarce były to łatwe transakcje, stały się zmorą kraju. Część ekspertów jest nawet zdania, że niespodziewaną „demonetyzację", jak operację nazywa rząd, przeprowadzono z myślą o przyszłorocznych wyborach lokalnych w indyjskich stanach, próbując odciąć polityków od „czarnej kasy".

Jednak niezależnie od intencji premier Modi zamachnął się na cały system, który utrzymywał w ruchu gospodarkę Indii. Jej nieformalna część to ok. 45 proc. PKB, pracuje w niej 80 proc. zatrudnionych. Przy czym z 1,25 mld mieszkańców tylko 60 proc. ma konta bankowe.

Ekonomiści już wskazują na koszta, jakie poniesie cały kraj: tym większe, im dłużej będzie trwała wymiana pieniędzy. Jak się okazało, Indie były niezbyt dobrze przygotowane do całej operacji. Samo przestawienie bankomatów na nowe nominały 2000 rupii zakończy się dopiero w grudniu. W bankach brakuje nowych banknotów, co powoduje ogromne kłopoty. Z powodu braku gotówki ok. 20 proc. produkcji rolnej nie trafiła na rynek.

Banki szacują, że cała operacja zmniejszy PKB o 2 proc. w IV kw. roku, niektórzy mówią, że o tyle samo gospodarka skurczy się w I kw. 2017 r.

Budżet i podatki
Polska w piątce krajów UE o najwyższym deficycie. Będzie reakcja Brukseli
Budżet i podatki
Ponad 24 mld zł dziury w budżecie po I kwartale. VAT w górę, PIT dołuje
Budżet i podatki
Francja wydaje ciągle za dużo z budżetu
Budżet i podatki
Minister finansów: Budżet wygląda całkiem dobrze
Budżet i podatki
Polacy zmienili nastawienie do podatków. Zawinił Polski Ład