Ministerstwo Finansów przygotowało już założenia planu finansowego na przyszły rok. W czwartek napisał o nich „Dziennik Gazeta Prawna". I tak budżet państwa na 2021 r. ma być oparty na założeniu wzrostu PKB o 4 proc., po spadku o 4,6 proc. w 2020 r. Inflacja średnioroczna ma spaść do poziomu 1,8 proc. z 3,3 proc. w tym roku. W planach jest też zamrożenie płac w budżetówce. Natomiast podwyżka płacy minimalnej ma być niższa, niż zapowiadano. Zamiast do 3000 zł, płaca ta ma wzrosnąć do 2716 zł. W tym roku jest to 2600 zł. Stopa bezrobocia w 2021 r. ma spaść do 7,5 proc. z 8 proc. w tym roku. Resort finansów szacuje też, że inwestycje wzrosną o 4 proc. po spadku o 10,6 proc. w 2020 r., a konsumpcja prywatna wzrośnie o 4,4 proc. po spadku o 4,2 proc. w tym roku.
Czytaj także: Dziura w kasie państwa będzie gigantyczna
W planach jest wypłata 13. i 14. emerytury. Plan zakłada też odmrożenie podatku handlowego, a także wprowadzenie nowego podatku od zawartości cukru w napojach. Wraca pomysł przeniesienia oszczędności zgromadzonych w OFE na IKE lub do ZUS. W przypadku IKE pobrana ma być 15-proc. opłata, która zasili finanse państwa.

Założenia do dyskusji
– To nie są założenia ostatecznie przyjęte. To założenia do dyskusji z partnerami społecznymi z Rady Dialogu Społecznego – mówi nam Łukasz Czernicki, główny ekonomista Ministerstwa Finansów. W jego ocenie są to założenia ostrożne, uwzględniające rzeczywistą sytuację makroekonomiczną. – Z jednej strony dają przestrzeń do realizacji wydatków socjalnych, których cięcie trudno sobie wyobrazić. Z drugiej strony to wyjście naprzeciw przedsiębiorcom. Mamy kryzys, łańcuchy dostaw będą modelowane na nowo, a koszty pracy będą istotnym elementem tego modelowania. Stąd proponowany wzrost płacy minimalnej niższy od zapowiadanego – tłumaczy Łukasz Czernicki.