Powszechnie sądzono, że przyczyną problemów na rynku budownictwa mieszkaniowego są zbyt powolne procedury wydawania zezwoleń na budowę czy brak inwestorów. Centralną rolę odgrywają jednak wąskie gardła w samej branży budowlanej, wywoływane w coraz większym stopniu przez brak wykwalifikowanych pracowników – jak zaznacza się w analizie należącego do skarbu państwa niemieckiego banku rozwoju KfW.

W minionych 10 latach coraz bardziej rozjeżdżały się nożyce między liczbą wydawanych zezwoleń na budowę, a liczbą oddawanych budynków mieszkalnych. Obecnie w Niemczech czeka na realizację 653 tys. wydanych zezwoleń – wyjaśnia naczelny ekonomista KfW Joerg Zeuner.

Portfele zamówień w firmach branży budowlanej są pełne, ale nie można ich zrealizować przez brak rzemieślników. Podczas gdy firmy specjalizujące się w budowie wieżowców mogły do tej pory wypełniać luki, sprowadzając rzemieślników z zagranicy, w branży budowlanej brak jest wykwalifikowanych rąk do pracy, szczególnie hydraulików, instalatorów sanitarnych, grzewczych i klimatyzacji. Brak nie tylko majstrów, ale i czeladników. Dowodem na to jest wysoka liczba wakatów zgłoszonych już dawno temu Federalnej Agencji Pracy, na które nie można znaleźć chętnych – podkreśla ekspert KfW.

Brak przestrzeni

Bolączką branży budowlanej jest także niedobór działek budowlanych w obszarach miejskich. W gęsto zaludnionych metropoliach, jak Monachium czy Frankfurt, zaczyna brakować też możliwości budowania tak zwanych „plomb” czy podwyższania budynków. Do tego dochodzi efekt spekulacji: niektórzy inwestorzy odsuwają w czasie rozpoczęcie robót, mając nadzieję na rosnące czynsze czy spadek cen usług budowlanych. Bank KfW liczy na to, że w bieżącym roku w RFN powstanie ponad 300 tys. nowych mieszkań (2017 oddano ich 285 tys.) . Byłoby to rekordową liczbą w obecnym stuleciu, lecz nawet ta liczba nie pokrywa istniejącego zapotrzebowania. Dla zaspokojenia potrzeb rynku mieszkaniowego do roku 2020 musiałoby rocznie powstawać 350 do 400 tys. mieszkań.