- Nowe osiedla mieszkaniowe rosną jak grzyby po deszczu. Deweloperom nie przeszkadza ani fakt, że środki na dopłaty w ramach programu "Mieszkanie dla młodych" topnieją, ani trudniejszy dostęp do kredytów - mówi Bartosz Turek, analityk Lion's Banku.
Rekordowe wyniki
Jak podkreśla Bartosz Turek, boom na rynku nieruchomości trwa już od ponad trzech lat. - A jego efekty są coraz bardziej widoczne - mówi ekspert Lion's Banku. - Najnowsze dane GUS znów pokazały, że pesymizm jest deweloperom obcy. W lipcu firmy rozpoczęły budowę 6,5 tys. mieszkań. To zaledwie o 2,7 proc. mniej niż w analogicznym okresie przed rokiem. Lepiej ocenić można dane z okresu od stycznia do lipca. W ciągu siedmiu miesięcy tego roku deweloperzy zaczęli budować 49,1 tys. mieszkań. To o 4,8 proc. więcej niż przez siedem miesięcy ubiegłego roku i najwięcej w historii - podkreśla.
Deweloperzy dostają też wiele pozwoleń na budowę. - Tylko nowe decyzje z lipca pozwalają na budowę kolejnych 8,4 tys. lokali. To o 7,3 proc. więcej niż w analogicznym okresie przed rokiem. Przez siedem miesięcy wydano deweloperom pozwolenia na budowę 57,7 tys. mieszkań, czyli o 12,4 proc. więcej niż w analogicznym okresie przed rokiem - mówi Bartosz Turek. - Czemu deweloperzy tak ochoczo rozszerzają skalę swojej działalności? Wszystko dlatego, że Polacy gremialnie ruszyli do biur sprzedaży deweloperów i kupują najwięcej lokali w historii. Firmy muszą więc wprowadzać kolejne projekty, aby klienci mieli w czym wybierać - tłumaczy.
Będzie gorzej?
- Problem w tym, że bicie kolejnych rekordów sprzedaży w końcu będzie mieć swój koniec, a nietrudno znaleźć powody, dla których tak się stanie. Po pierwsze już od stycznia 2017 roku banki będą wymagać 20-proc. wkładu własnego przy zakupie mieszkania na kredyt - przypomina Bartosz Turek. - Do tego szybko kończą się pieniądze z programu „Mieszkanie dla młodych", banki zaostrzają kryteria udzielania kredytów mieszkaniowych, a klienci mniej chętnie się po nie zgłaszają. Rząd zapowiedział poza tym budowę tanich mieszkań na wynajem z czynszem często dwukrotnie niższymi niż rynkowe - dodaje.
I podkreśla, że inwestorzy, którzy myślą o wynajmie, narażają się na konkurencję z państwowym molochem. - W efekcie można się spodziewać, że pod koniec tego roku pozytywnie na sprzedaż mieszkań oddziaływać będzie obawa przed rosnącymi wymaganiami odnośnie do wkładu własnego. Na początku 2017 roku sprzedaż podniesie natomiast uruchomienie około 336 mln zł na dopłaty do kredytów - mówi Bartosz Turek. - Te wyczerpią się pewnie w ciągu dwóch-trzech miesięcy. Później, już niemal bez kroplówki, wyniki sprzedaży deweloperów mogą się pogorszyć.