Wielka Brytania: Wraca upiór twardego brexitu

Na zawarcie umowy o wolnym handlu z UE premier Johnson daje sobie rok. Porażka będzie oznaczać katastrofę.

Aktualizacja: 18.12.2019 06:16 Publikacja: 17.12.2019 18:10

– Czeka nas ciężka praca – mówił Boris Johnson do ministrów

– Czeka nas ciężka praca – mówił Boris Johnson do ministrów

Foto: AFP

– Jeszcze nie widzieliście, co znaczy ciężko pracować! – przestrzegał we wtorek premier na pierwszym posiedzeniu gabinetu po spektakularnym ubiegłotygodniowym zwycięstwie torysów w wyborach do Izby Gmin. I ogłosił, że w piątek nie tylko rozpocznie się proces ratyfikacji wynegocjowanej w październiku z Brukselą umowy rozwodowej, lecz także zostanie poddana pod głosowanie ustawa, która uniemożliwi rządowi przedłużenie okresu przejściowego po wyjściu ze Wspólnoty poza 31 grudnia 2020 r.

Nowy układ polityczny w praktyce eliminuje więc ryzyko brexitu bezumownego. Porzucając 31 stycznia 2020 r. członkostwo w Unii, Londyn będzie przestrzegał podjętych zobowiązań w trzech fundamentalnych obszarach.

Po pierwsze, Wielka Brytania w nadchodzących latach wpłaci jeszcze do budżetu Brukseli 37 mld GBP w ramach stopniowego wygaszania udziału w unijnych programach. Po drugie, nie przywróci kontroli na granicy z Republiką Irlandii. Wreszcie zagwarantuje prawa ok. 3,2 mln obywateli UE (w tym ok. 900 tys. Polaków), którzy osiedlili się i jeszcze się osiedlą na Wyspach przed końcem 2020 r. i zarejestrują się w brytyjskim systemie migracyjnym przed 30 czerwca 2021 r. (na razie przez tą formalność przeszło ok. 51 proc. naszych rodaków).

Wtorkowa decyzja rządu znacznie zwiększa natomiast ryzyko twardego rozstania z Unią. Dojdzie do niego, jeśli Wielka Brytania nie zdąży wynegocjować w ciągu roku porozumienia o nowych stosunkach z Brukselą.

W trakcie 11-miesięcznego okresu przejściowego z punktu widzenia przedsiębiorców czy osób prywatnych właściwie nic się jeszcze nie zmieni. Londyn co prawda wycofa przedstawicieli z takich instytucji jak Komisja Europejska czy Parlament Europejski, ale pozostanie w jednolitym rynku i unii celnej. Ale od 1 stycznia 2021 r. opuści i jedno, i drugie. Jeśli do tego czasu nie uda się ustalić nowych zasad współpracy, w wymianie z Unią pojawią się cła, będą też kontrole pochodzenia towarów oraz ich norm, co stworzy ogromne kolejki ciężarówek. Współpraca z kontynentem może też zostać zawieszona w bardzo wielu obszarach usług, jak transport lotniczy i przepływ kapitału.

Boris Johnson zapowiedział, że jego celem jest podpisanie z Unią porozumienia wzorowanego na zawartej niedawno między Kanadą i Unią umowie o wolnym handlu (CETA). Rokowania w tej sprawie trwały jednak pięć lat, od 2009 do 2014 r. Dlatego w Brukseli powszechna jest opinia, że nie da się dotrzymać kalendarza ustalonego przez brytyjskiego premiera. Z tego też powodu funt, którego kurs w piątek poszybował do 1,35 dol., w tym tygodniu stracił już 1 proc. wartości i był wymieniany za 1,31 dol.

Ale nie wszyscy są takimi pesymistami.

– Zarówno Wielka Brytania, jak i Unia mają ogromny interes w tym, aby po 1 stycznia 2021 r. nie doszło do zerwania współpracy gospodarczej. Jestem przekonany, że jeśli do tego czasu nie uda się uzgodnić umowy o wolnym handlu, zostaną wprowadzone przejściowe regulacje, które pozwolą na sprawny ruch ciężarówek przez granicę, przepływy bankowe i połączenia lotnicze – mówi „Rzeczpospolitej" znany brytyjski ekonomista Jonathan Portes.

Sprawa jest szczególnie istotna dla Polski, bo Wielka Brytania jest naszym drugim rynkiem zbytu, nie ma też kraju w Unii, który miałby większą flotę ciężarówek zapewniających m.in. przewóz towarów między Wyspami i kontynentem.

Brytyjski rząd chce zresztą od razu skoncentrować się w rokowaniach z Unią na najważniejszych obszarach, jak wymiana handlowa, resztę pozostawiając do uregulowania już po wygaśnięciu okresu przejściowego. Taką strategię akceptuje Bruksela.

Pozostają jednak dwa wyzwania: granica z Irlandią Północną i polityka migracyjna. Johnson w kampanii wyborczej ogłosił, że nie będzie kontroli między Ulsterem i resztą Zjednoczonego Królestwa towarów, które są przeznaczone na europejski rynek. Chciał w ten sposób przyciągnąć elektorat unionistów. Jeśli jednak premier spełni tę zapowiedź, Bruksela stanie przed dylematem wprowadzenia kontroli na granicy z Irlandią Północną, aby chronić jednolity rynek. Taki ruch zagrażałby procesowi pokojowemu w Belfaście.

Johnsonowi trudno będzie także przejść z dnia na dzień od swobody przemieszczania się osób między Wielką Brytanią a kontynentem do czysto narodowej, restrykcyjnej polityki migracyjnej. Ma ona zrównać w prawach obywateli wszystkich krajów świata i promować tych, którzy mają najlepsze kwalifikacje.

– Jeszcze nie widzieliście, co znaczy ciężko pracować! – przestrzegał we wtorek premier na pierwszym posiedzeniu gabinetu po spektakularnym ubiegłotygodniowym zwycięstwie torysów w wyborach do Izby Gmin. I ogłosił, że w piątek nie tylko rozpocznie się proces ratyfikacji wynegocjowanej w październiku z Brukselą umowy rozwodowej, lecz także zostanie poddana pod głosowanie ustawa, która uniemożliwi rządowi przedłużenie okresu przejściowego po wyjściu ze Wspólnoty poza 31 grudnia 2020 r.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Akcja ratunkowa na wybrzeżu Australii. 160 grindwali wyrzuconych na brzeg
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 789