W czwartek 23 czerwca Brytyjczycy podejmą w referendum decyzję, czy chcą pozostać w UE. Kampania wkroczyła właśnie w ostatni, ostry etap: aktywnie włączyli się w nią politycy i media z kontynentu. Wśród brytyjskiej prawicy, wykorzystującej dotąd politycznie antyunijne nastroje, widać w ostatnich tygodniach obawy, że do Brexitu jednak dojdzie, jak również coraz większe podziały w tej sprawie. Np. kilka dni temu kampanię za wyjściem z UE porzuciła konserwatywna deputowana do Izby Gmin Sarah Wollaston, przyznając, że wystąpienie byłoby błędem.
Sondaże wskazują, że Brexit jest bardzo prawdopodobny: w jednym z ostatnich sondaży, przeprowadzonym przez TNS, za pozostaniem w UE opowiedziało się 40 proc. badanych, za wystąpieniem z niej - 47 proc.
Sikorski dla „Die Welt": Jestem wdzięczny Brytyjczykom
W kampanii przekonującej Brytyjczyków, by nie opuszczali UE udział bierze m.in. Radosław Sikorski. „Die Welt" publikuje dziś obszerny esej byłego szefa polskiej dyplomacji i - wcześniej - ministra obrony. Sikorski przekonuje, że argumenty za wyjściem z UE to efekt różnych emocji. Bo z racjonalnego rozrachunku wynika, że Brexit nie opłaci się ani UE, ani samej Wielkiej Brytanii.
Minister podkreśla swoje związki z Wlk. Brytanią, przypomina, że pierwszy raz trafił do tego kraju jako dziecko i że w trudnym okresie lat 80. otrzymał tam nie tylko schronienie, ale i wykształcenie. „Za to jestem bardzo wdzięczny" - pisze.
Tekst dla „Die Welt" Sikorski napisał właśnie z Londynu, gdzie bierze udział w kampanii referendalnej - po stronie zwolenników pozostania w Unii. Jak podkreśla, kampania za wyjściem z UE opiera się na dwóch wątkach: gospodarczym i imigracyjnym. Sikorski przyznaje, że oczywiście nawet po wystąpieniu z Unii Wlk. Brytania pozostałaby państwem bogatym. Wątek migracyjny komentuje jako Polak: „Nas, Polaków, kwestia ta dotyczy najbardziej, jako największej grupy przybyszy z państw UE. Według nas to bardzo przykre, że to państwo miałoby zdecydować się opuścić naszą rodzinę wolnych narodów" - dodaje.