Johnson, który w lipcu 2018 roku odszedł z rządu nie zgadzając się na kształt umowy ws. brexitu w wersji forsowanej przez Theresę May, na antenie radia LBC przekonywał też, że nawet jeśli w środę Izba Gmin odrzuci możliwość wyjścia Wielkiej Brytanii z UE bez umowy, to nie będzie to oznaczało wykluczenia tego scenariusza.
Boris Johnson, który był jednym z orędowników wyjścia Wielkiej Brytanii z UE podczas referendum z 2016 roku, przekonywał w radiu LBC, że głosowanie Izby Gmin, w którym parlament prawdopodobnie odrzuci możliwość twardego brexitu, będzie miało znaczenie symboliczne.
- Ale zgodnie z prawem Wielka Brytania powinna opuścić UE 29 marca, bo tak przewidują przepisy - dodał Johnson (chodzi o procedurę z artykułu 50 Traktatu o UE, który mówi o tym, że od momentu notyfikowania Brukseli o chęci wyjścia z UE, państwo członkowskie przestaje być członkiem Unii po dwóch latach).
We wtorek Izba Gmin po raz drugi odrzuciła wynegocjowaną przez May umowę ws. brexitu. Zwolennicy brexitu w partii brytyjskiej premier uznali, że gwarancje, jakie uzyskała ona od UE w kwestii tzw. backstopu - mechanizmu, który oznacza czasowe pozostanie Wielkiej Brytanii w unii celnej z UE, aby uniknąć powstania regularnej granicy celnej między Irlandią a Irlandią Północną - są niewystarczające.
W środę Izba Gmin zagłosuje nad tym, czy Wielka Brytania godzi się na brexit bez umowy (tzw. twardy brexit). Jeśli parlamentarzyści odrzucą tę możliwość w czwartek odbędzie się głosowanie w kwestii zwrócenia się do Brukseli z prośbą o przełożenie daty brexitu.