We wtorek lub w środę w Izbie Gmin po raz trzeci głosowana będzie wynegocjowana przez May z Brukselą umowa brexitowa. Dwukrotnie - 15 stycznia i 12 marca - Izba Gmin odrzuciła ją znaczną większością głosów. Przeciw umowie głosowało zarówno DUP, jak i część posłów Partii Konserwatywnej May, którzy sprzeciwiają się tzw. mechanizmowi backstopu zapisanemu w umowie. Przewiduje on, że już po brexicie Wielka Brytania tymczasowo pozostanie w unii celnej z UE, aby uniknąć odtworzenia granicy celnej między Irlandią a Irlandią Północną. Część polityków partii May obawia się jednak, że mechanizm ten będzie miał stały charakter i trwale zwiąże Londyn z polityką celną Unii.
May i jej sojusznicy obecnie prowadzą intensywne negocjacje z DUP. Liczą, że jeśli unioniści ogłoszą, że popierają umowę, skłoni to eurosceptyków w Partii Konserwatywnej do zagłosowania za nią.
Przedstawiciele Downing Street (siedziba brytyjskiej premier) podkreślają, że negocjacje z DUP będą trwały również w poniedziałek, a rząd nie zdecyduje się na głosowanie ws. umowy brexitowej, jeżeli nie będzie przekonany, iż głosowanie może doprowadzić do przyjęcia umowy.
DUP domagała się prawnie wiążących zmian w umowie May. Jak pisze "Financial Times" rząd ma zaoferować unionistom gwarancje, że jakiekolwiek regulacje unijne, które będą dotyczyły Irlandii Północnej (w ramach mechanizmu backstopu), będą rozszerzane na całe terytorium Wielkiej Brytanii. DUP nie chce bowiem, aby status Irlandii Płn. w Wielkiej Brytanii różnił się od statusu innych krajów tworzących Zjednoczone Królestwo.
Gwarancja ta jednak nie znajdzie się w umowie brexitowej, ponieważ UE nie zgadza się na żadne zmiany jej treści. Ma zostać natomiast zapisana w brytyjskim prawie.