Głosowanie w sprawie umowy z UE pierwotnie miało się odbyć 15 grudnia, ale zostało przełożone przez premier Theresę May, która już wtedy obawiała się porażki rządowej propozycji.
Czytaj także:
Bielecki: Koniec iluzji. Prawdziwy brexit musi boleć
Wynegocjowana przez premier May umowa była krytykowana zarówno przez opozycję, jak i koalicjantów rządu z Demokratycznej Partii Unionistycznej oraz część polityków Partii Konserwatywnej.
Czytaj także:
Morawiecki: Bezumowny brexit byłby złym rozwiązaniem
Koalicja przeciw umowie rozwodowej zgromadziła posłów przeciwnych planowi May z dwóch różnych powodów: bo zbyt wiąże na przyszłość Wielką Brytanię z Unią lub bo wiąże ją za mało. Ale nawet sceptyczni wobec May torysi wcale nie mają zamiaru doprowadzić do przedterminowych wyborów, w wyniku których mogą oddać władzę. Głosowanie ws. wotum zaufania dla May spodziewane jest w środę.
Podobnie mało prawdopodobne jest, aby już na tym etapie udało się zbudować większość na rzecz rozpisania nowego referendum w sprawie członkostwa w Unii.
W obliczu porażki w Izbie Gmin zwolenników porozumienia, Wielką Brytanię może czekać tzw. twardy brexit - czyli wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej bez umowy. Na razie Theresa May ma trzy dni na przedstawienie proponowanych dalszych kroków w negocjacjach z UE. Wymusiła to na niej ostatnia uchwała parlamentu, który skrócił ten czas z 21 dni. Być może jeszcze w tym tygodniu May poleci do Brukseli, aby próbować uzyskać jakieś ustępstwa od Unii, choć taka strategia już dwukrotnie zakończyła się upokarzającą dla Brytyjki odmową - pisze w "Rzeczpospolitej" Jędrzej Bielecki.
Wcześniej, przed głosowaniem nad umową z UE, Izba Gmin odrzuciła poprawkę, zgłoszoną przez konserwatywnego deputowanego Johna Barona. Zakładała ona, że Wielka Brytania mogłaby jednostronnie wycofać się z umowy wiążącej Irlandię Północną unią celną z UE (tzw. backstop), dopóki nie zostanie uzgodnione inne rozwiązanie pozwalające na uniknięcie kontroli na granicy z Republiką Irlandii. Poprawka znalazła uznanie w oczach 24 parlamentarzystów, przeciwko było 576.
Gdyby wotum nieufności zostało przyjęte wówczas jeśli w ciągu 14 dni żaden rząd (ani dotychczasowy, ani jakikolwiek alternatywny) nie uzyskałby wotum zaufania, wówczas już po 25 dniach roboczych w Wielkiej Brytanii mogłoby dojść do przyspieszonych wyborów.
Jeśli rząd Theresy May przetrwa (ona sama deklaruje, że nie zamierza ustępować), wówczas może doprowadzić do drugiego głosowania nad tą samą lub podobną umową - zauważa BBC. Ma jednak także inne możliwości.
Pierwszą z nich jest opuszczenie UE bez porozumienia (tzw. twardy brexit). Gdyby do tego doszło 29 marca 2019 roku Wielka Brytania opuściłaby UE zrywając ze Wspólnotą praktycznie wszystkie dotychczas łączące Londyn i Brukselę relacje.
Taki wariant nie ma jednak poparcia większości Izby Gmin, która 8 stycznia ograniczyła prawo rządu do podnoszenia wybranych podatków w przypadku twardego brexitu, bez uzyskania zgody na wyjście z UE bez porozumienia od Izby Gmin, co powszechnie uznano za sprzeciw większości w parlamencie wobec wyjścia z Unii bez porozumienia.
Rząd mógłby też podjąć próbę poważnych renegocjacji umowy ws. brexitu z UE. Wymagałoby to jednak prawdopodobnie opóźnienia wyjścia z Unii oraz zmiany stanowiska przedstawicieli Brukseli, którzy dotychczas wykluczali możliwość ponownych negocjacji nad umową.
BBC wskazuje też, że na Wyspach mogłoby dojść do kolejnego referendum ws. brexitu - ale, jak dodaje, wymagałoby to również opóźnienia wyjścia z UE, ponieważ do 29 marca takiego referendum nie udałoby się już przeprowadzić, co wynika z ustawy z 2000 roku o Partiach Politycznych, Wyborach i Referendach. Jak podaje BBC według ekspertów z University College London do wypełnienia wszystkich wymogów stawianych przez prawo i przeprowadzenia referendum potrzeba ok. 22 tygodni.
Theresa May mogłaby też - nawet wygrywając głosowanie ws. wotum nieufności dla jej rządu - wystąpić z inicjatywą o przedterminowe wybory, aby - w przypadku zwycięstwa - uzyskać polityczny mandat dla swojego porozumienia. Przedterminowe wybory wymagałyby jednak zgody 2/3 parlamentarzystów - i mogłyby się odbyć w ciągu 25 dni roboczych od dnia skrócenia kadencji parlamentu.
BBC przypomina również, że zgodnie z orzeczeniem TSUE Wielka Brytania mogłaby jednostronnie zdecydować o rezygnacji z brexitu, bez konieczności uzyskania zgody państw członkowskich UE.
Z kolei Donald Tusk pytał na Twitterze: "Jeśli porozumienie jest niemożliwe i nikt nie chce braku porozumienia, to kto ostatecznie będzie mieć odwagę powiedzieć, jakie jest jedyne pozytywne rozwiązanie?" co BBC uznało za jednoznaczną sugestię, że Wielka Brytania powinna pozostać w UE.
Wicekanclerz Niemiec Olaf Sholz nazwał z kolei głosowanie w Izbie Gmin "gorzkim dniem dla Europy". - Jesteśmy dobrze przygotowani, ale twardy brexit będzie najmniej atrakcyjnym wyborem dla Wielkiej Brytanii i UE - dodał.
"Najgorszą z wszystkich opcji" nazwała twardy brexit również szefowa CDU Annegret Kramp-Karrenbauer.
Z kolei irlandzki rząd zapowiedział "zintensyfikowanie przygotowań" do nieuporządkowanego brexitu.
Wielka Brytania, zgodnie z procedurą opuszczenia UE wynikającą z artykułu 50 traktatu o UE, ma opuścić Wspólnotę 29 marca. W zgodnej opinii ekspertów 74 dni, jakie pozostały do tego czasu, to za mało, aby parlament miał fizycznie czas na przyjęcie choćby podstawowych aktów prawnych, które pozwoliłyby na uniknięcie gospodarczej katastrofy (odrzucenie planu May oznacza także, że nie będzie okresu przejściowego, który miał trwać do końca przyszłego roku).
współpraca: Jędrzej Bielecki