Udało jej się nawet zdobyć grono wiernych klientek. Gdy jednak skończył się krótki okres, kiedy jako debiutantka w biznesie płaciła mniejszy ZUS, składka skoczyła kilkakrotnie. Okazało się, że klientek jest za mało, by starczyło jej i na czynsz, i na energię, i na ZUS. By nie zwracać dotacji, dociągnęła z pomocą rodziny do końca okresu, przez jaki musiała prowadzić zakład. A potem go zamknęła. Pieniądze wydane na nowe miejsce pracy – przyznajmy: mało zyskowne, ale dające przychód powyżej minimalnej pensji – poszły w błoto, bo państwo obciąża małe przedsiębiorstwa zbyt wysoką daniną.

Dlatego popieram pomysł Ministerstwa Rozwoju, by dla osób prowadzących mikrodziałalność gospodarczą i mających naprawdę małe obroty wprowadzić niskie składki ZUS, proporcjonalne do przychodu. Proponowana zmiana daje szansę na uratowanie niewielkich, często znikających z rynku przedsiębiorstw, głównie w sektorze usług. Obniżenie biurokratycznej bariery daje szansę tym, którzy chcą działać w małych miastach i na wsi, gdzie trudno o uzyskanie obrotów pozwalających na opłacenie składek ZUS w standardowej wysokości.

Tym, którzy obawiają się, że państwo w ten sposób otworzy drzwi, przez które krwiożerczy biznes wypchnie na samozatrudnienie dziesiątki tysięcy zarabiających grosze pracowników, polecam lekturę ogłoszeń z ofertami pracy. Gdyby zmiana była planowana w czasie kryzysu, kiedy wszyscy desperacko szukali oszczędności, obawy być może byłyby na miejscu. Ale nie teraz, kiedy mamy na rynku coraz większy deficyt rąk do pracy. Pracownicy głosują nogami i pracodawcy muszą zwiększać pensje albo dosłodzić życie pracowników pozapłacowymi benefitami. A już na pewno nie powinni ich wypychać na samozatrudnienie, które wiąże się z biurokratyczną mordęgą samodzielnych rozliczeń z ZUS i fiskusem.

Nowa regulacja ma szanse rozwiązać jeszcze jeden problem ogólnie niskiego wskaźnika aktywności zawodowej, który wynika przecież nie tylko z ucieczki na emerytury, ale też ze zbudowanej przez państwo zbyt wysokiej bariery wejścia w biznes i utrzymania się na swoim. Proponowana zmiana powinna tę barierę jeśli nie zburzyć, to przynajmniej poważnie obniżyć. I choćby dlatego warto ją wprowadzić.