Minister finansów musi być silny

Teresa Czerwińska prawdopodobnie już wie, że kołdra jest za krótka. Zapewne stąd jej milczenie na temat wyborczych obietnic obozu rządzącego. I pogłoski o dymisji.

Aktualizacja: 21.03.2019 21:14 Publikacja: 21.03.2019 21:00

Minister finansów musi być silny

Foto: Fotorzepa, Piotr Guzik

Pokusa polityków do wydawania pieniędzy publicznych nie zna granic. Po trosze wynika to z chęci przypodobania się wyborcom. Po trosze z braku zrozumienia, że o publiczny grosz trzeba dbać jak o swój, a nawet bardziej. Po trosze wreszcie z poczucia siły, jaką daje władza – jeśli ją zdobyłem, mogę decydować także o tym, jak wydawać pieniądze.

Co chwila sypią się więc propozycje nowych wydatków. Kampania wyborcza w takim wykonaniu to już niekończący się ciąg obietnic i pomysłów: czym jeszcze obdarować wyborców, czym ich zaskoczyć, czym kupić. Ale jest jedna osoba, która powinna nad tym zapanować. Więcej, która zapanować nad tym musi.

Zwykło się mówić, że szef resortu finansów to księgowy – liczy, ile rząd może wydać z kasy państwa, i pilnuje, żeby nie wydano więcej. To niewdzięczna rola. Do tej pory mieliśmy jednak raczej szczęście do ministrów finansów. Wprawdzie z hamowaniem rozdawnictwa nie było idealnie, czego dowodzi permanentny wysoki deficyt budżetu państwa, ale też katastrofy nie było.

Zagrożenie dla względnej choćby stabilności finansów państwa jednak rośnie. Już poprzednia kampania wyborcza przełożyła się na niespotykany wcześniej wzrost wydatków publicznych. I to tych najgorszych, które ekonomiści nazywają sztywnymi. Sam tylko sztandarowy program rządu, czyli 500+, to coroczny stały wydatek bliski 25 mld zł. Finansom państwa ciążyć też będzie coraz bardziej skrócenie wieku emerytalnego i wiele innych mniej lub bardziej słusznych programów.

Do tej pory wszystko to udawało się spinać, trochę za sprawą uszczelnienia systemu podatkowego, trochę dzięki znakomitej sytuacji w gospodarce światowej. Teraz jednak rumieńców nabiera nowa kampania wyborcza. Politycy partii rządzącej już ogłosili kosztowną „piątkę Kaczyńskiego". Do tego podwyżek domagają się nauczyciele, wsparcia oczekują rolnicy. Na tym na pewno się nie skończy. Co gorsza, w gospodarce nadchodzi spowolnienie. A kołdra jest krótka. Za krótka. I minister Teresa Czerwińska chyba już to wie. Prawdopodobnie stąd jej milczenie na temat tych obietnic. I pogłoski o dymisji.

Może by tego nie było, gdyby minister finansów miał silniejszą pozycję w rządzie. Wielu poprzedników Czerwińskiej łączyło tę funkcję ze stanowiskiem wicepremiera. Mogli uderzyć w stół, przy którym zapadały strategiczne decyzje. Powinno się do tego wrócić, wzmacniając pozycję i siłę głosu ministra finansów. Polski nie stać na to, by był on tylko księgowym.

Pokusa polityków do wydawania pieniędzy publicznych nie zna granic. Po trosze wynika to z chęci przypodobania się wyborcom. Po trosze z braku zrozumienia, że o publiczny grosz trzeba dbać jak o swój, a nawet bardziej. Po trosze wreszcie z poczucia siły, jaką daje władza – jeśli ją zdobyłem, mogę decydować także o tym, jak wydawać pieniądze.

Co chwila sypią się więc propozycje nowych wydatków. Kampania wyborcza w takim wykonaniu to już niekończący się ciąg obietnic i pomysłów: czym jeszcze obdarować wyborców, czym ich zaskoczyć, czym kupić. Ale jest jedna osoba, która powinna nad tym zapanować. Więcej, która zapanować nad tym musi.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację