Już po kilku miesiącach obowiązywania ustawy o ograniczeniu handlu w niedzielę agencje badawcze, m.in. Nielsen, informowały o skoku wydatków reklamowych zwłaszcza dyskontów z Biedronką i Lidlem na czele. Powód był prosty – przed każdą niedzielą z zakazem handlu sklepy organizowały w piątki czy soboty masę promocji, aby przyciągnąć dodatkowych klientów i zminimalizować brak pracy w niedziele. Udało im się to z powodzeniem, ponieważ ten segment rynku handlowego mimo ograniczeń radzi sobie dobrze. Oczywiście wzrost sprzedaży np. Biedronki spowolnił, ale firma nadal szybko się rozwija, co pokazuje, że zakaz handlu swoich politycznych założeń nie spełnił. Nie uderzył w pozycję wielkich firm, dobre wyniki z polskiego rynku pokazał też niedawno Carrefour, a na nowej ustawie jeszcze mocniej tracą małe sklepy. Znikają z rynku tysiącami, choć w niedziele, nawet te z zakazem, mogą pracować. Aktywność marketingowa dużych sieci jest tak wielka, że skutecznie odbierają one małym sklepom jeszcze więcej niż w latach wcześniejszych we wszystkie dni tygodnia.

2019 r. tylko nasili ten trend, ponieważ niedziel handlowych będzie jeszcze mniej. To już tylko jedna niedziela w miesiącu i choć klienci stopniowo zmieniają zwyczaje zakupowe, to sklepy będą im nadal przypominać, jaki produkt w atrakcyjnej cenie mogą znaleźć na ich półkach. Mały sklep nie jest w stanie z takim przekazem rywalizować, ponieważ nie może pozwolić sobie na mocne cięcie cen.

Zatem tak jak na Węgrzech, gdzie zakaz handlu w niedziele przyspieszył spadek liczby małych sklepów, tak samo dzieje się u nas. Choć oczywiście rząd, przepychając ustawę przez Sejm, mówił inaczej i nie brano pod uwagę opinii rynkowych ekspertów, którzy zgodnie twierdzili, że taki scenariusz u nas się powtórzy. Oni wiedzieli swoje i woleli ślepo wierzyć w zapewnienia związków zawodowych i innych organizacji, którym obiecano ograniczenie ekspansji wielkich sieci handlowych. Nie udało się z beznadziejnie napisaną ustawą nakładającą podatek obrotowy głównie na większe firmy handlowe, ponieważ ekspresowo zareagowała Komisja Europejska i nakazała zawiesić legislacyjny koszmarek.

Aż strach pomyśleć, co posłowie wymyślą, gdy także do nich dotrze wiedza, że zakaz handlu w niedziele nie jest sposobem na odwracanie trendów w sprzedaży detalicznej, lecz wręcz przeciwnie – jest ich katalizatorem. Przekonamy się niedługo.