Pogorszenie wyników przedsiębiorstw nie było wyłącznie efektem ograniczeń aktywności ekonomicznej, które rząd zaczął wprowadzać w połowie marca, aby zahamować rozwój epidemii. Ale wpływ tych ograniczeń jest w poniedziałkowych danych GUS wyraźnie widoczny. Przychody ze sprzedaży zwiększyły się w sektorze o 3,8 proc. rok do roku, w porównaniu z 7,1 proc. w takim samym okresie 2019 r. i 6 proc. w całym ub.r. Wzrost kosztów sprzedaży był wyższy, wyniósł 4,5 proc. rok do roku. W rezultacie wynik finansowy ze sprzedaży spadł o 9,9 proc. rok do roku. Na wynik finansowy netto wpłynęła duża strata sektora na operacjach finansowych: sięgnęła 10,3 mld zł, w porównaniu z 2,7 mld zł w I kwartale ub.r. W ocenie Soni Buchholtz to zapewne efekt osłabienia złotego, które też było pośrednią konsekwencją pandemii.
Ujemne wskaźniki rentowności już w I kwartale odnotowała m.in. branża gastronomiczno-hotelarska, pozostała działalność usługowa, a także branża transportowa i magazynowa. Jak zauważyli ekonomiści z Banku Pekao, wszystkie te branże zostały bezpośrednio dotknięte ograniczeniami aktywności ekonomicznej. Z tego powodu jest niemal pewne, że II kwartał przyniesie znacznie głębsze załamanie wyników sektora przedsiębiorstw. Zdecydowana większość ograniczeń obowiązywała przez cały kwiecień, a niektóre obowiązują nadal. W rezultacie z piątkowych danych GUS wynika, że w maju pomimo odmrażania gospodarki wyraźnie zwiększył się odsetek firm, które oceniają, że pandemia ma „poważne" lub „zagrażające stabilności" konsekwencje dla ich działalności. Przykładowo, w przemyśle takie oceny formułowało w pierwszej połowie maja 64,8 proc. ankietowanych firm, w porównaniu z 60,2 proc. miesiąc wcześniej. W handlu detalicznym odsetek ten wzrósł do 71,5 proc. z 68,8 proc. miesiąc wcześniej.
Mimo to wiele wskazuje, że przedsiębiorstwa najgorsze mają już za sobą. – Z naszych wewnętrznych danych wynika, że dynamika przychodów przedsiębiorstw w końcówce marca i w kwietniu w zależności od segmentu i od branży była o 5–15 pkt proc. niższa niż w okresie przed pandemią, co oznacza, że w większości firm przychody spadały. W końcówce kwietnia i w maju widzimy już pewne ożywienie w wydatkach konsumentów i firm, ale też wzrost przychodów przedsiębiorstw związany z dystrybucją środków publicznych w ramach tzw. tarcz antykryzysowych – mówi „Rz" Piotr Bartkiewicz, ekonomista Pekao. – Podmioty zdrowe, które przejściowo straciły źródło przychodów i których model biznesowy nie jest fundamentalnie zagrożony przez pandemię, przetrwają – dodaje.
Tak pieniądze z tarcz zasilają gospodarkę
Szeroko rozumiana podaż pieniądza, tzw. agregat M3, wzrosła w kwietniu o 14 proc. rok do roku, najbardziej od połowy 2009 r., po zwyżce o 11,8 proc. w marcu. Podaż pieniądza M3 obejmuje m.in. gotówkę w obiegu (w kwietniu jej wartość skoczyła o 29,4 proc. rok do roku) i depozyty w bankach o terminach zapadalności do dwóch lat. – Tak wysokie tempo kreacji pieniądza to efekt rządowej ekspansji fiskalnej i zakupów obligacji PFR przez banki, które przeważyły nad efektami spadku wartości kredytów gospodarstw domowych i przedsiębiorstw – skomentowali poniedziałkowe dane NBP ekonomiści z Santander Bank Polska.