Z pomocą przychodzi tu sprawdzona w wielu firmach japońska metoda kaizen – czyli ciągłego usprawniania działalności dokonywanego metodą małych kroków. Kluczem jest określenie i usuwanie tzw. muda, czyli barier utrudniających efektywną pracę. Koszt takiego usuwania często jest żaden, a korzyści ogromne.

Metoda kaizen mogłaby się sprawdzić także w pakiecie antykryzysowym – niektóre z postulatów zgłaszanych przez przedsiębiorców dotyczą wręcz klasycznych przykładów owego muda. Jeden z nich to obowiązkowe wstępne badania lekarskie pracowników. Od ponad tygodnia agencje zatrudnienia i pracodawcy alarmują, że spowodowany przez pandemię paraliż medycyny pracy uniemożliwia badania wstępne. Bez nich agencje nie mogą np. kierować pracowników zwalnianych z fabryk motoryzacyjnych czy AGD, by uzupełnili braki kadrowe w firmach, które wciąż działają, w tym w zakładach produkujących żywność czy w sklepach.

Zawiesić obowiązek badań należałoby natychmiast, bo pracownicy są potrzebni teraz. Także ci z Ukrainy, którym upływają terminy legalnego pobytu i zatrudnienia w Polsce. Ich pracodawcy apelują o automatyczne przedłużenie zezwoleń na pobyt i pracę, bo w przeciwnym razie stracą setki pracowników, którzy będą musieli wrócić do domu. Można oczywiście uznać, że za chwilę na bezrobocie trafią tysiące Polaków, ale wcale nie jest pewne, czy wezmą niechciane wcześniej zajęcia wykonywane przez imigrantów. Przykładów barier jest więcej. I to nawet w tarczy antykryzysowej, gdzie oferta wsparcia firm obwarowana jest różnymi procedurami.

W teorii mają one zapewnić, że pomoc trafi do faktycznie potrzebujących. Jednak firmy, zwłaszcza teraz, gdy i one same, i urzędy dopiero odnajdują się w działaniu w czasie zarazy, mogą sobie nie poradzić z nową administracyjną barierą dzielącą je od wsparcia.