Łukaszenko nie chce drażnić Moskwy

Białoruski przywódca postanowił nie jechać do Polski, by nie drażnić Kremla. Spotka się natomiast z doradcą Trumpa.

Aktualizacja: 28.08.2019 06:00 Publikacja: 27.08.2019 18:14

Łukaszenko nie chce drażnić Moskwy

Foto: AFP

Rządzący od ponad ćwierćwiecza prezydent Białorusi długo się zastanawiał, czy jechać do Warszawy. Zaproszenie od prezydenta Andrzeja Dudy na obchody 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej dostał jeszcze w lutym. Prawdopodobnie przekazał mu je przewodniczący białoruskiego Senatu Michaił Miaśnikowicz, który wtedy odwiedzał Polskę i spotykał się m.in. z prezydentem i premierem. W rozmowie z „Rzeczpospolitą" wieloletni współpracownik Łukaszenki mówił o otwarciu drogi „do spotkań na najwyższym szczeblu".

Po raz ostatni i zarazem jedyny Łukaszenko był w Polsce w 1995 roku, gdy został zaproszony przez prezydenta Lecha Wałęsę na obchody 50. rocznicy wyzwolenia obozu koncentracyjnego w Auschwitz. Gdyby więc 1 września był obecny w Warszawie, z pewnością byłoby to wydarzenie historyczne. Co więcej, wpisywałoby się to w trwające od kilku lat ocieplenie relacji pomiędzy Mińskiem i Warszawą. Nie tym razem.

Jak dowiedziała się bowiem „Rzeczpospolita", prezydent Białorusi nie skorzysta z zaproszenia i na obchody w Warszawie wydeleguje ambasadora. Dobrze poinformowane źródło w Mińsku twierdzi, że białoruski przywódca nie przyjedzie do Warszawy, ponieważ na uroczystości nie został zaproszony prezydent Rosji Władimir Putin. Prawdopodobnie z tego powodu Mińsk postanowił nie wysyłać do Polski żadnego wysokiego rangą polityka.

– Łukaszenko postanowił nie drażnić Moskwy, nie chciał komplikować i tak napiętych relacji z Rosją. Obecnie pomiędzy krajami trwają rozmowy na temat tak zwanej głębszej integracji i wizyta Łukaszenki w Warszawie mogłaby skomplikować te negocjacje – mówi „Rzeczpospolitej" Paweł Usow, znany białoruski politolog. – Wygląda na to, że polska strona błędnie oszacowała intencje Łukaszenki. Polscy politycy zaczęli jeździć do Mińska, białoruscy do Warszawy. Ale o prawdziwym stanie relacji świadczy jednak to, że Białoruś na tak ważne dla Polski obchody deleguje jedynie ambasadora – dodaje.

Białoruskiego przywódcę czeka jednak bardzo napięty tydzień. Premier Siarhej Rumas poinformował, że prezydent już we wtorek dostał „projekt programu integracji Białorusi i Rosji". Nikt na razie nie zdradza, na czym ma polegać, wcześniej w Moskwie spekulowano m.in. o wprowadzeniu wspólnej waluty.

W tym samym czasie do Mińska wybiera się doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego John Bolton. Z Łukaszenką ma się spotkać w tym tygodniu. Po raz ostatni takiej rangi amerykański polityk odwiedzał Białoruś podczas wizyty Billa Clintona w Mińsku w 1994 roku, jeszcze przed rządami Łukaszenki. W marcu białoruskie władze zniosły ograniczenia dotyczące liczby amerykańskich dyplomatów w kraju. Od tamtej pory mówi się o powrocie ambasadora USA, który został wycofany jeszcze w 2008 roku.

– Wizyta Boltona w Mińsku może drażnić Moskwę, ale jeszcze bardziej rozdrażniłoby, gdyby Łukaszenko pojechał do Warszawy i stanął koło Trumpa – mówi białoruski analityk.

Rządzący od ponad ćwierćwiecza prezydent Białorusi długo się zastanawiał, czy jechać do Warszawy. Zaproszenie od prezydenta Andrzeja Dudy na obchody 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej dostał jeszcze w lutym. Prawdopodobnie przekazał mu je przewodniczący białoruskiego Senatu Michaił Miaśnikowicz, który wtedy odwiedzał Polskę i spotykał się m.in. z prezydentem i premierem. W rozmowie z „Rzeczpospolitą" wieloletni współpracownik Łukaszenki mówił o otwarciu drogi „do spotkań na najwyższym szczeblu".

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Akcja ratunkowa na wybrzeżu Australii. 160 grindwali wyrzuconych na brzeg
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 789