Metoda na Łukaszenkę. Zaproszenie na Krym

Moskwa testuje lojalność białoruskiego dyktatora. Został zaproszony na Krym.

Publikacja: 05.07.2021 18:12

Aleksander Łukaszenko i Władimir Putin spotykali się na jachcie na Morzu Czarnym w okolicach Soczi 2

Aleksander Łukaszenko i Władimir Putin spotykali się na jachcie na Morzu Czarnym w okolicach Soczi 29 maja

Foto: Kremlin.ru

– Czy oczekujemy prezydenta Białorusi na Krymie? Oczywiście, oczekujemy – oznajmił rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow w rządowej stacji Rossija 1. Gubernator okupowanego od 2014 roku ukraińskiego półwyspu Siergiej Aksionow natychmiast potwierdził, że na Krymie Łukaszenko jest „mile widziany" i nawet „poczuje się jak w domu". Z kolei Krymski deputowany rosyjskiej Dumy Michaił Szeremet rzucił, że białoruski przywódca musi jak najszybciej określić się odnośnie do „statusu" anektowanego półwyspu i nie „zwlekać z wizytą".

Wszystko wskazuje więc na to, że już w najbliżym czasie Kreml przetestuje lojalność dyktatora i postawi go przed wyborem, od którego będzie zależał los Białorusi.

Rosja szachuje

Już 25 lipca Władimir Putin uda się do Sewastopola, by z okazji Dnia Marynarki Wojennej stanąć na czele parady, jednej z najhuczniejszych imprez wojskowych w kraju. – Prawdopodobnie Łukaszenko zostanie tam zaproszony przez prezydenta Rosji, to będzie dla niego poważny test. Stanie przed trudnym wyborem – mówi „Rzeczpospolitej" Aleksiej Muchin, szef współpracującego z Kremlem moskiewskiego Centrum Informacji Politycznej. – Myślę, że nie pojedzie i będzie musiał znaleźć wymówkę, nie będzie raczej chciał ostatecznie konfliktować się z Zachodem – dodaje.

Obecność Łukaszenki na półwyspie oznaczałaby de facto uznanie rosyjskiej okupacji ukraińskiego terytorium. Dotychczas zrobiły to Kuba, Syria, Wenezuela, Nikaragua, Afganistan i Korea Północna. Jeszcze w 2014 roku Łukaszenko deklarował poparcie dla integralności terytorialnej Ukrainy i jeździł do Kijowa. Ale wtedy Mińsk jeszcze manewrował pomiędzy Moskwą a Zachodem. Dzisiaj odizolowany już od całego świata reżim zdaje sobie sprawę, że poparcie Kremla jest dla niego nieodzowne.

– Rosja okazuje mocne wsparcie Białorusi i osobiście Łukaszence, ale duża część rosyjskiego społeczeństwa uważa, że to poparcie jest jednostronne i że Łukasznko nie jest do końca szczery. Do dzisiaj nie uznał Krymu za część Rosji, więc teraz będzie musiał się określić – mówi „Rzeczpospolitej" Siergiej Markow, znany rosyjski politolog sympatyzujący z Kremlem. Uważa, że Łukaszenko już mógł otrzymać oficjalne zaproszenie na uroczystości do Sewastopola. Czy może zignorować zaproszenie od Władimira Putina?

– Może, ale w takiej sytuacji zawiedzie rosyjską opinię publiczną i Kreml będzie musiał zminimalizować swoje poparcie dla niego. Albo jesteśmy braćmi, albo nie. To nie znaczy, że odwrócimy się całkiem, ale można karmić tak, by człowiek był zdrowy, a można też kogoś karmić, by nie umarł z głodu – twierdzi.

Skłócić z Ukrainą

Po sfałszowanych w sierpniu wyborach prezydenckich i wybuchu antyrządowych protestów na Białorusi władze w Kijowie potępiały represje, ale wstrzemięźliwie zachowały się wobec Łukaszenki. Ukraińska dyplomacja mocno ważyła słowa, nie zaproszono też nad Dniepr liderki opozycji demokratycznej Swiatłany Ciochanouskiej.

Relacje białorusko-ukraińskie zaczęły się jednak psuć pod koniec maja, gdy Białoruś zmusiła do lądowania samolot pasażerski lecący z Aten do Wilna i aresztowała znajdującego się na pokładzie opozycyjnego dziennikarza Ramana Pratasiewicza. Kijów dołączył do sankcji Zachodu i zamknął przestrzeń powietrzną dla białoruskich linii lotniczych. Przez to białoruskie samoloty lecące np. do Turcji (popularny kierunek białoruskich turystów) muszą omijać Ukrainę i obierać kurs nad Rosją. Kilka dni temu dyktator zagroził, że całkiem zamknie lądową granicę z Ukrainą. Mimo wszystko Kijów dotychczas nie wprowadził sankcji gospodarczych wobec Mińska.

W Kijowie mówi się wprost, że to się zmieni, jeżeli Łukaszenko pojawi się na Krymie. Ukraina jest trzecim największym importerem białoruskich towarów (po Rosji i UE) oraz największym importerem białoruskich produktów ropopochodnych.

– Jego wizyta na Krymie oznaczałaby pogwałcenie prawa międzynarodowego. Oczywiście, że Ukraina tego nie wybaczy i będzie się domagała zaostrzenia sankcji Zachodu wobec reżimu w Mińsku. Niewykluczone też, że zrezygnujemy z białoruskiego paliwa. Poradzimy sobie, kupimy paliwo w Polsce, ale czy poradzi sobie reżim Łukaszenki? Nie będzie miał komu sprzedawać paliwa – mówi „Rzeczpospolitej" Ołeksij Arestowycz, doradca w biurze ukraińskiego prezydenta.

Ostatnia droga ucieczki

Interesujące jest to, że Moskwa zaprasza Łukaszenkę na Krym tuż przed pierwszym posiedzeniem Platformy Krymskiej na Ukrainie, w którym udział weźmie ponad 30 przywódców państw.

– Kreml chce ostatecznie pogrzebać relacje Mińska z Zachodem. Wbrew pozorom, Łukaszenko ma jeszcze drogę ucieczki. Jedynym krajem, który mógłby pośredniczyć pomiędzy nim a Zachodem, jest właśnie Ukraina. Jego wizyta na Krymie ostatecznie pogrzebie tę możliwość – dodaje Arestowycz.

– Czy oczekujemy prezydenta Białorusi na Krymie? Oczywiście, oczekujemy – oznajmił rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow w rządowej stacji Rossija 1. Gubernator okupowanego od 2014 roku ukraińskiego półwyspu Siergiej Aksionow natychmiast potwierdził, że na Krymie Łukaszenko jest „mile widziany" i nawet „poczuje się jak w domu". Z kolei Krymski deputowany rosyjskiej Dumy Michaił Szeremet rzucił, że białoruski przywódca musi jak najszybciej określić się odnośnie do „statusu" anektowanego półwyspu i nie „zwlekać z wizytą".

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 793
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Akcja ratunkowa na wybrzeżu Australii. 160 grindwali wyrzuconych na brzeg
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790