Banki deklarują gotowość do ugody, ale mają obawy

Sektor obawia się, czy zawieranie ugód z frankowiczami na zasadach proponowanych przez UKNF faktycznie usunie ryzyko podważania umów przez klientów.

Aktualizacja: 10.12.2020 04:48 Publikacja: 09.12.2020 21:00

Banki deklarują gotowość do ugody, ale mają obawy

W środę opisaliśmy w „Rzeczpospolitej" pomysł przedstawiony przez Jacka Jastrzębskiego, szefa Komisji Nadzoru Finansowego, by banki zawierały z klientami porozumienia, po których kredyty frankowe byłyby traktowane tak, jakby od początku były złotowe.

Ryzyko nie zniknie?

– Propozycja KNF jest wnikliwie analizowana we wszystkich bankach, wymiana uwag na ten temat dopiero nastąpi. Zawieranie trwałych i wiążących ugód jest dużo lepsze niż wieloletnie spory. Klientów z bankami łączą różne umowy i relacje, więc byłoby dobrze, aby tej współpracy nie psuć. A tak mogłoby być w razie narastających konfliktów sądowych – mówi Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związku Banków Polskich.

Jego zdaniem w stanowisku KNF zabrakło informacji o oczekiwanym przez sektor zmniejszeniu takich obciążeń, jak składki na Bankowy Fundusz Gwarancyjny czy podatek od aktywów, co zwiększyłoby jego zdolność do poniesienia dużych, szacowanych przez analityków na 30–45 mld zł, kosztów ugód. Ze słów szefa ZBP wynika, że związek nie oczekuje, aby Skarb Państwa dodatkowo (poza złagodzeniem obciążeń) partycypował w kosztach przewalutowań.

Przekonuje, że banki muszą mieć pewność, że porozumienia nie będą podważane przez akcjonariuszy, klientów ani instytucje państwowe. – Ekosystem prawnoregulacyjny musi być odpowiednio przygotowany, nie może być sytuacji, że ugoda zostanie w przyszłości uznana za abuzywną – mówi Pietraszkiewicz.

Na podobne aspekty zwracają uwagę sami kredytodawcy. – Jeśli banki miałyby pójść dobrowolnie przyznać, że kredyt zaciągnięty jako frankowy był złotowym, i ponieść wielkie koszty, to odpowiedzialność zarządów byłaby gigantyczna. Taka decyzja istotnie wykraczałaby poza zakres kompetencji zarządu, a nawet rady nadzorczej i musiałby być podejmowana przez walne zgromadzenie. Jeśli propozycja KNF to zaproszenie do stołu i spokojnej rozmowy, aby wypracować spójne rozwiązanie, to warto do tego stołu usiąść – powiedział w środę podczas Europejskiego Kongresu Finansowego Przemysław Gdański, prezes BNP Paribas.

Podobnego zdania jest Zbigniew Jagiełło, prezes PKO BP. – Będziemy się poważnie zastanawiali nad rozwiązaniem proponowanym przez KNF. To jednak nie jest zwykłe zarządzanie bankiem, ale sprawa dużej wagi w sensie prawnym i finansowym. Podnosiliśmy kwestię zasad współżycia społecznego i sprawiedliwości ekonomicznej, tzn. chcieliśmy, aby frankowicze i złotowicze byli równo traktowani. Propozycja KNF może to zapewnić – dodał Jagiełło.

O konieczności zaangażowania walnych zgromadzeń mówił też Cezary Stypułkowski, prezes mBanku. Jego zdaniem będzie jednak trudno doprowadzić do odpowiedniego zakresu pewności prawa i nie jest przekonany, że uda się powstrzymać klientów przed kwestionowaniem umów czy ugód w przyszłości, nawet mimo ewentualnej akceptacji sposobu zawierania porozumień przez UOKiK. – Kredyty frankowe ciążą nam od paru lat i doprowadzenie do zamknięcia tego rozdziału, co pozwoliłoby się skupić na przyszłości, jest w interesie banków. Potrzeba dialogu w tej sprawie – przyznał Stypułkowski.

Bez specjalnych bodźców

Czy UKNF szykuje zachęty albo sankcje mające skłonić banki do oferowania dobrych warunków, skłaniających klientów do zawierania ugód? Urząd jest przekonany, że jego proponowane rozwiązanie spełnia warunki, aby zostało zaakceptowane przez wszystkie zainteresowane strony.

– Problem walutowych kredytów mieszkaniowych nabrzmiewa w sektorze od kilku lat i z samego sektora bankowego płyną do nas głosy, że uporanie się z nim w ramach ugód zawieranych z klientami jest możliwe. Kluczowe jest wypracowanie szerokiego konsensusu społecznego wokół proponowanego rozwiązania. Jesteśmy gotowi podjąć się roli animatora procesu osiągania tego konsensusu – mówi Jacek Barszczewski, rzecznik UKNF.

Zdaniem urzędu korzyści są obopólne: z banków zostałoby zdjęte istotne ryzyko, jakie wiąże się hipotekami walutowymi i z koniecznością utrzymywania w związku z tym podwyższonych kapitałów (efekt wyższych wag ryzyka), a niektóre banki miałyby także szanse przestać podlegać z tego tytułu domiarowi kapitałowemu. – Dodatkowo istnieje konieczność tworzenia rezerw w związku z możliwymi, niekorzystnymi dla banków rozstrzygnięciami sądowymi. Banki zyskałyby pewność prawną podjętego rozstrzygnięcia i zyskały klienta, który nie jest nastawiony antagonistycznie. Rozwiązanie zawiera więc także korzyści dla banków, które, jak sądzimy, zostaną wzięte pod uwagę – dodaje rzecznik UKNF.

Frankowicze pozostają jednak sceptyczni. – Proponowane rozwiązanie jest trudne do przyjęcia dla osób, które już poniosły koszty złożenia pozwu. Obawiamy się, że szczegóły uczynią to rozwiązanie nieatrakcyjnym dla pozostałych klientów. Kluczowe będzie dokładne ustalenie warunków przeliczenia kredytu – ocenia Arkadiusz Szcześniak, prezes Stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Banki
Strata NBP w 2023 roku poszła w miliardy złotych. Adam Glapiński pod ostrzałem
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?
Banki
Cezary Stypułkowski, prezes mBanku: Marne prawo, żadna sprawiedliwość, upadła moralność
Banki
Czy ratowanie Getin Noble Banku się zwróci? Potężne koszty
Banki
EBC zażądał od dwóch wielkich banków, by wycofały się z Rosji. Ostatnie ostrzeżenie
Banki
Największy bank USA pozwał drugi bank Rosji. Groźba konfiskaty blisko 10 mld dolarów