- Rząd nie może zmusić banków, by weszły do regionów, które są objęte sankcjami, absolutnie niesprawiedliwymi sankcjami - przyznał Siergiej Ławrow szef rosyjskiego MSZ podczas Forum Wolontariatu, informuje agencja TASS.
Sytuacja jest taka, że żaden rosyjski duży bank nie pojawił się na Krymie. Taki krok oznaczałby bezpośrednie ryzyko objęcia sankcjami Unii i USA. A to z kolei oznaczałoby brak dostępu do światowego rynku kapitałowego i inwestycyjnego. Rozpoczęcie działalności na Krymie dobija każdy duży bank.
Tak było w wypadku Gienbanku (obecnie 105 pod względem aktywów bank Rosji), który jako pierwszy rosyjski bank w 2014 r rozpoczął pracę na Krymie. Brał m.in. udział w wypłatach rekompensat mieszkańcom półwyspu za stracone w wyniku rosyjskiej agresji, pieniądze w bankach ukraińskich.
W 2017 r Gienbank znalazł się w tak złej sytuacji, że Bank Rosji musiał wprowadzić tam zarząd tymczasowy. W tym roku bank centralny tajnie przelał na konto w Gienbanku 20 mld rubli, co pozwoliło dokapitalizować instytucję.
Obecnie na Krymie pracuje siedem banków, z czego tylko jeden - RHKB to duży państwowy bank - 49 pod względem aktywów pracujący wyłącznie na Krymie i w Rosji. W sierpniu 2017 r firma Finastra mająca prawa do oprogramowania pozwalającego na pracę w systemie przelewów międzynarodowych SWIFT, odmówiła obsługi dla dwóch objętych sankcjami banków z Krymu - właśnie RHKB i Tempbanku (znajduje się pod tymczasowym zarządem banku centralnego).