Banki powalczą o opłaty za kapitał od frankowiczów

Unieważnienie umowy oznacza dla banku zwrot otrzymanych rat, a dla klienta – oddanie kredytu. Banki będą żądać opłaty za korzystanie z kapitału, ale są argumenty przeciw temu pomysłowi.

Aktualizacja: 25.07.2019 12:57 Publikacja: 24.07.2019 21:00

Banki powalczą o opłaty za kapitał od frankowiczów

Foto: 123RF

Korzystna dla klientów opinia rzecznika Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej zwiastuje pozytywny wyrok TSUE, który ma zapaść najpóźniej do września. Jeśli faktycznie taki będzie, sądy mogą częściej unieważniać umowy lub przewalutowywać je na złote z zachowaniem frankowej stawki LIBOR.

Umowy jakby nie było

Takie sprawy już się pojawiają. Warszawski Sąd Apelacyjny wydał kilka dni temu wyrok, w którym potwierdził, że umowa kredytu indeksowanego do franka szwajcarskiego jest nieważna, co oznacza konieczność wzajemnego rozliczenia banku i klienta. 

Czytaj także: Frankowicze śmielej ruszają do sądów 

Sprawa dotyczyła Banku Millennium, który musi zapłacić klientowi ponad 172 tys. zł (to kwota wpłaconych przez niego rat i odsetek naliczonych przez bank za opóźnienie oraz koszty procesu i zastępstwa). Jest ona o tyle istotna, że wpisuje się w coraz liczniejsze korzystne dla klientów orzeczenia sądów. Dla Millennium to pierwsza prawomocnie przegrana sprawa.

Mec. Barbara Garlacz, która ją prowadziła, wskazuje, że ważne jest uznanie przez SA klauzuli indeksacyjnej za nieuczciwą, tak jak wcześniej orzekł Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, więc wiąże to w każdej pojedynczej sprawie (konsumenci mogą się powoływać na ten wyrok SOKiK). SA stwierdził też, że klauzula indeksacyjna określa tzw. świadczenie główne, a skoro jest nieuczciwa, to umowa powinna być uznana za nieważną. Poza tym odwołał się do najnowszych orzeczeń SN i TSUE, wskazując, że indeksacja jest nieuczciwa, bo bank dowolnie ustawiał kurs, i umowa wystawia kredytobiorcę na nieograniczone ryzyko walutowe. Uznał, że umowa jest nieważna, bo według prawa europejskiego to klient decyduje, czy korzystniejsze jest dla niego przewalutowanie na złote ze stawką LIBOR czy unieważnienie umowy.

Walka o koszt pieniędzy

Millennium zwraca jednak uwagę, że unieważnienie umowy kredytu powoduje konsekwencje dla obu stron, klient musi więc oddać bankowi wypłacone przezeń świadczenia, czyli kwotę kredytu i wynagrodzenie za korzystanie z kapitału. Zresztą już w 2017 r. Millennium wytoczyło sprawę klientce, która nie spłacała kredytu, i w niej domagać się będzie zapłaty za korzystanie z kapitału.

W razie rozwiązania umowy, do czego dążyć będą raczej ci bardziej zamożni klienci, możliwe są dwa scenariusze. W pierwszym klient zachowuje mieszkanie, ale zwraca bankowi początkową wartość kredytu, ten zaś oddaje mu wpłacone raty. Jeśli ma gotówkę, problemu ze zwrotem kredytu nie ma, ale w razie braku pewnie konieczne będzie zaciągnięcie nowego, złotowego, a więc droższego.

Banki zapowiadają, że będą walczyć o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału przez okres trwania unieważnionej umowy. O jaką stawkę może chodzić? Mogą to być odsetki ustawowe lub średnie oprocentowanie hipotecznych kredytów złotowych.

W drugiej opcji po rozliczeniu klienta i banku właścicielem mieszkania zostaje bank, który najpewniej będzie się domagać od klienta wynagrodzenia za korzystanie z mieszkania w okresie do rozwiązania umowy. To odpowiednik opłaty za kapitał w pierwszym scenariuszu, ale to rozwiązanie wydaje się trudniejsze i mniej prawdopodobne.

Prawnicy frankowiczów zapowiadają jednak, że żądanie przez banki opłaty za korzystanie z kapitału jest bezzasadne, bo zgodnie z prawem roszczenie banku przedawnia się z upływem trzech lat od udostępnienia kredytu.

– Sądy zdaje się zapominają, że roszczenia banków o zwrot kapitału są przedawnione oraz że zawsze mogą one skorzystać z możliwości rozłożenia świadczenia na rzecz banku na raty, co przewiduje kodeks postępowania cywilnego. Jeżeli będą się domagały wynagrodzenia za korzystanie z kapitału, to zapytamy TSUE, czy jest to zgodne z efektem odstraszającym dyrektywy 93/13 – mówi mec. Garlacz. Twierdzi, że kredyt bez wynagrodzenia nie jest niczym nowym w obrocie z konsumentami i polskie prawo zna sankcję kredytu darmowego za nieuczciwe umowy kredytów konsumenckich. – Z taką sankcją będziemy mieli tu do czynienia – dodaje.

Banki buntują się przeciw takiemu podejściu. Podkreślają, że zaburzona byłaby równowaga, bo klient po unieważnieniu umowy zachowałby mieszkanie, które dodatkowo najprawdopodobniej zyskało na wartości, i darmowo korzystałby z niego przez parę lat.

Mniejsi mogą mieć większy kłopot

Największe pod względem wartości hipoteki walutowe ma PKO BP: 26,1 mld zł, co stanowi 11,5 proc. jego portfela kredytowego. To głównie te frankowe, w zdecydowanej większości denominowane. Duże portfele mają też Millennium i mBank, odpowiednio warte 14,2 mld zł i 16,7 mld zł, co stanowi 25,5 proc. i 17 proc. ich kredytów brutto. Jednak w ich przypadku prawie całość stanowią hipoteki indeksowane, które są najbardziej podatne na roszczenia klientów w zakresie klauzul niedozwolonych (choć są też prawnicy twierdzący, że pozwy mogą dotyczyć i tych denominowanych – słowem wszystkich, gdzie istnieje mechanizm przewalutowania kredytu). Santander Bank Polska ma hipoteki frankowe warte 10 mld zł, co stanowi 6,9 proc. jego portfela, to w około 80 proc. kredyty indeksowane. Mniejsze portfele hipotek walutowych mają Getin Noble i BOŚ – odpowiednio 9,9 mld zł i tylko 1,6 mld zł – ale w ich kredytach ogółem mają one całkiem spory udział, bo 22 proc. i 7,5 proc. Co gorsza, te dwa banki, w przeciwieństwie do wymienionych wcześniej dobrze dokapitalizowanych i zyskownych instytucji, mają problem z niską rentownością (a Getin także z kapitałami), więc w razie licznych przegranych spraw sądowych ucierpiałyby bardziej.

Wartość i udział hipotek maleją

Umów hipotek frankowych w Polsce jest 466 tys. i spłaca je 812 tys. osób. Kredyty te nie są udzielane od 2012 r., szczyt ich popularności przypadł na lata 2005–2008, gdy kurs franka oscylował między 2 a 2,6 zł i średnio sprzedawano rocznie takie hipoteki warte 29 mld zł. Teraz za helwecką walutę płaci się 3,87 zł, najwięcej od dwóch lat, i w całym polskim sektorze bankowym hipoteki tego typu są warte 100 mld zł, co stanowi 9 proc. kredytów udzielonych sektorowi niefinansowemu. Dzięki ujemnym stopom procentowym w Szwajcarii i dobrej sytuacji gospodarczej w Polsce kredyty te spłacają się w tempie ok. 8 proc. rocznie, często przed terminem, i ich jakość jest wciąż dobra, podobna jak złotowych. Największy problem mają klienci, którzy zaciągali dług przy najniższym kursie franka – pomimo ponad dziesięciu lat spłaty pozostała do oddania wartość kredytu w złotych może być większa niż w dniu zaciągnięcia.

Korzystna dla klientów opinia rzecznika Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej zwiastuje pozytywny wyrok TSUE, który ma zapaść najpóźniej do września. Jeśli faktycznie taki będzie, sądy mogą częściej unieważniać umowy lub przewalutowywać je na złote z zachowaniem frankowej stawki LIBOR.

Umowy jakby nie było

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Banki
Strata NBP w 2023 roku poszła w miliardy złotych. Adam Glapiński pod ostrzałem
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?
Banki
Cezary Stypułkowski, prezes mBanku: Marne prawo, żadna sprawiedliwość, upadła moralność
Banki
Czy ratowanie Getin Noble Banku się zwróci? Potężne koszty
Banki
EBC zażądał od dwóch wielkich banków, by wycofały się z Rosji. Ostatnie ostrzeżenie
Banki
Największy bank USA pozwał drugi bank Rosji. Groźba konfiskaty blisko 10 mld dolarów