Redukcja dotyczyć będzie bankowości inwestycyjnej i oznaczać będzie istotne wycofanie się z tego biznesu po latach, w których niemiecki bank próbował konkurować w tym zakresie z amerykańskimi na Wall Street. Deutsche Bank mocno okroi swój światowy biznes inwestycji udziałowych, zmniejszy bankowość inwestycyjną i ograniczy działalność operacji o stałym dochodzie. Utworzony zostanie tzw. bad bank (zły bank), do którego zostaną przeniesione aktywa słabej jakości warte ok. 74 mld euro.

Christian Sewing, prezes Deutsche Banku, chce, aby instytucja osiągała więcej stabilnych przychodów. Jego zdaniem zapowiedziana restrukturyzacja jest największą fundamentalną transformacją banku od dekad. – To restart. Tworzymy instytucję, która będzie bardziej dochodowa, efektywna kosztowo, innowacyjna i odporna – zapowiada.

Plan ten nie jest niespodzianką. W maju Sewing zapowiedział restrukturyzację bankowości inwestycyjnej po tym, jak fiaskiem skończyły się pod koniec kwietnia rozmowy z Commerzbankiem, wiceliderem niemieckiego rynku, w sprawie fuzji.

Cięcie zatrudnienia i poprawa wskaźnika kosztów do dochodów (pod tym względem bank ma ogromne zaległości) były ważnym celem Sewinga, który objął stanowisko w ubiegłym roku. Obiecał wtedy zmniejszenie zatrudnienia znacznie poniżej 90 tys., obecnie wynosi 91,5 tys. Teraz zapowiedział, że do końca 2022 r. zmniejszy liczbę etatów do 74 tys., co oznacza redukcję o jedną piątą. To największa od lat redukcja w bankowości – w 2011 r. HSBC, obecnie największy bank w Europie, zapowiedział redukcję 30 tys. etatów. W niedzielę obradowała rada nadzorcza, w której przedstawicieli mają związki zawodowe. Te pozytywnie oceniły plan licząc na poprawę sytuacji banku – zwolnienia dotkną prawdopodobnie głównie działalności za granicą (bankowość inwestycyjna skupiona jest w Nowym Jorku).

Restrukturyzacja będzie kosztowna ze względu na odprawy i rozwiązywanie umów. Jej koszty mają sięgnąć aż 7,4 mld euro. Inwestorzy pozytywnie zareagowali na informacje o odchudzeniu banku, jego akcje zyskiwały 4 proc., ale eksperci wskazują, że choć kierunek jest słuszny, to dużo spóźniony a ze względu na wysokie koszty „margines błędu” jest bardzo mały.