Bielecki: Obama daje szansę Kaczyńskiemu

Waszyngton wziął za dobrą monetę ostatnie działania prezesa PiS w sprawie TK. Jeśli Amerykanie są w błędzie, straci na tym przede wszystkim Polska.

Aktualizacja: 03.04.2016 21:17 Publikacja: 03.04.2016 19:54

Jarosław Kaczyński

Jarosław Kaczyński

Foto: PAP, Bartłomiej Zborowski

Wyrwanie Polski z pułapki średniego rozwoju – taki ambitny cel postawił sobie wicepremier Mateusz Morawiecki. Nawet jeśli to się uda, kraj może w tym samym czasie wpaść w coś groźniejszego – szarą strefę państw Zachodu, w których zasady demokracji nie są do końca respektowane.

W naszym regionie kandydaci do takiej strefy to także Węgry Viktora Orbána i Słowacja Roberta Fico. A dalej na południe Rumunia i Bułgaria, państwa, które dostały się w 2007 r. do Unii niejako na gapę i nigdy nie otrząsnęły się ze skorumpowanego systemu politycznego.

USA zrobiły w ostatnich miesiącach wiele, aby do takiego scenariusza nie doprowadzić. Waszyngton stopniowo, co opisywaliśmy w „Rzeczpospolitej", dawkował presję na polskie władze, aby rozwiązały spór o Trybunał Konstytucyjny zgodnie z zasadami państwa prawa i nie przekroczyły (na szczęście do tego nie doszło) innej „czerwonej linii": ograniczenia wolności mediów prywatnych.

Najpierw były sygnały anonimowych dyplomatów, potem list czołowych senatorów (w tym Johna McCaina) do premier Beaty Szydło, dalej oficjalne już oświadczenie rzecznika Departamentu Stanu i wreszcie odmowa ze strony Baracka Obamy spotkania z Andrzejem Dudą w czasie szczytu nuklearnego w Waszyngtonie pod koniec marca. W sprawie TK z Jarosławem Kaczyńskim spotykał się amerykański ambasador Paul W. Jones.

Strategię wobec Polski Amerykanie zaczęli też koordynować z Brukselą, wysuwając na pierwszy plan ocenę Komisji Weneckiej. A nawet zaczeli grać w tej sprawie pierwsze skrzypce, w nadziei, że Kaczyński weźmie pod uwagę w większym stopniu stanowisko USA niż unijnych urzędników.

Waszyngton tak mocno zaangażował się w kryzys polityczny w Polsce, bo jeśli nie zostanie on rozwiązany zgodnie z oczekiwaniami Zachodu, doprowadzi to do osłabienia także NATO. Oto w momencie, gdy Rosja prowadzi coraz bardziej konfrontacyjną politykę, a tzw. Państwo Islamskie grozi Europie od południa, konsoliduje się w samym pakcie grupa państw, która nie podziela do końca tych wartości co inni sojusznicy.

W czwartek Kaczyński spotkał się z liderami opozycji. Zapowiedział też, że być może pójdzie za niektórymi wskazaniami Komisji Weneckiej. Amerykanie uznali to za szansę na przełom: nieprzypadkowo w przeddzień ogłosili wysłanie na ćwiczenia do Europy Środkowej ciężkiej brygady, a po spotkaniu kilka minut w sprawie Trybunału rozmawiał z Dudą Obama.

Oby optymizm Amerykanów okazał się słuszny. Jeśli się okaże, że są w błędzie, straci na tym przede wszystkim Polska. Spadniemy do kategorii Turcji, kraju, którego ze względów strategicznych należy bronić, ale który do zachodniej rodziny narodów już nie należy.

Wyrwanie Polski z pułapki średniego rozwoju – taki ambitny cel postawił sobie wicepremier Mateusz Morawiecki. Nawet jeśli to się uda, kraj może w tym samym czasie wpaść w coś groźniejszego – szarą strefę państw Zachodu, w których zasady demokracji nie są do końca respektowane.

W naszym regionie kandydaci do takiej strefy to także Węgry Viktora Orbána i Słowacja Roberta Fico. A dalej na południe Rumunia i Bułgaria, państwa, które dostały się w 2007 r. do Unii niejako na gapę i nigdy nie otrząsnęły się ze skorumpowanego systemu politycznego.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Potrzeba nieustannej debaty nad samorządem
Publicystyka
Piotr Solarz: Studia MBA potrzebują rewolucji
Publicystyka
Estera Flieger: Adam Leszczyński w Instytucie Dmowskiego. Czyli tak samo, tylko na odwrót
Publicystyka
Maciej Strzembosz: Kto wygrał, kto przegrał wybory samorządowe