Wybory prezydenckie miały być dla Andrzeja Dudy czystą formalnością. W PiS liczono, że rozstrzygną się na jego korzyść już w pierwszej turze. Szanse na to są niewielkie. Urzędujący prezydent wciąż prowadzi w sondażach, ale jego przewaga nad konkurentami topnieje.
Prezydencka kampania rozpoczęła się od falstartu. A właściwie całej ich serii. „Amerykańska" konwencja PiS, które wskazało swojego kandydata na prezydenta, nie pokazała niczego poza finansowym przepychem. Nowego otwarcia Dudy nie było. Zamiast tego Sejm przyjął ustawę o dwóch miliardach złotych rekompensaty dla mediów publicznych, po której posłanka PiS Joanna Lichocka triumfalnie pokazała opozycji wulgarny gest. Zachowanie niedoszłej rzeczniczki kampanii będzie dla Dudy problemem, gdyż złożenie podpisu prezydenta pod ustawą będzie oceniane przez pryzmat zachowania Lichockiej. Serial, w którym palec posłanki PiS odgrywa główną rolę, trwa. A że jest społecznie czytelny, może zaszkodzić pierwszemu obywatelowi RP.