Szef CBA nie zdradził tajemnic

Paweł Wojtunik, szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego nie podał żadnych informacji niejawnych podczas nielegalnie nagranej w 2014 r. rozmowy z ówczesną wicepremier Elżbietą Bieńkowską - uznała prokuratura i odmówiła wszczęcia śledztwa.

Aktualizacja: 01.07.2015 07:52 Publikacja: 30.06.2015 18:49

Paweł Wojtunik

Paweł Wojtunik

Foto: Fotorzepa, Dominik Pisarek

Ścigania Wojtunika chcieli kierujący CBA za rządów PiS: były wiceszef Biura Ernest Bejda oraz były szef zarządu operacji regionalnych Martin Bożek. Złożyli zawiadomienie sugerujące, że Wojtunik mógł złamać prawo, bo ujawnił przebieg i czynności procesowe oraz operacyjne podczas rozmowy z Bieńkowską.

- Prokuratura w żadnym z punktów wskazanych w doniesieniu nie dopatrzyła się znamion przestępstwa – wyjaśnił Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Paweł Wojtunik spotkał się z Elżbietą Bieńskowską w czerwcu 2014 r. w warszawskiej restauracji. Ich rozmowa – podobnie jak i kilkadziesiąt innych prowadzonych przez VIP-y - została potajemnie nagrana, a jej treść opublikowały media.

Bejda i Bożek sugerowali, że Wojtunik mógł ujawnić informacje opatrzone klauzulą „tajne" lub „ściśle tajne" mówiąc Bieńkowskiej o efektach czynności podejmowanych przez agentów CBA w sprawie tzw. infoafery (korupcji przy rządowych przetargach informatycznych), m.in.w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Według autorów doniesienia – Wojtunik poinformował bowiem osobę nieuprawioną, że czynności CBA toczyły się wobec osób o nazwisku Flisiak i Jabłoński, którego nazwał „głównym figurantem". Składający doniesienie uważali też, że obecny szef CBA mógł złamać przepis, który zakazuje publicznego rozpowszechniania informacji ze śledztwa, a do tego mógł je utrudnić informując Bieńkowską, że Biuro interesuje się wiceministrem infrastruktury Zbigniewem Rynasiewiczem. Zawiadamiających niepokoiły też wypowiedzi Pawła Wojtunika na temat Jana Burego - szefa klubu PSL - mogące wynikać z czynności CBA.

Warszawska prokuratura zbadała wszystkie wskazane punkty doniesienia i orzekła, że Wojtunk nie zdradził żadnych informacji niejawnych. - Podane przez szefa CBA dane były publicznie znane i dostępne w Internecie, a CBA prowadziło w sprawie „infoafery" nie tajne czynności operacyjne, ale nieobjęte klauzulami tajności czynności procesowe zlecone przez prokuraturę – tłumaczy prok. Przemysław Nowak.

Również nie ma mowy o rozpowszechnianiu informacji ze śledztwa – bo szef Biura słów nie wypowiadał publicznie. Za chybiony śledczy uznali też zarzut utrudniania śledztwa w sprawie tzw. afery podkarpackiej (tu uzasadnienie odmowy wszczęcia śledztwa jest poufne). Z kolei wypowiedzi Wojtunika o Burym miały charakter „prywatnych poglądów i opinii" i nie zawierały elementów niejawnych - ocenili śledczy.

Ścigania Wojtunika chcieli kierujący CBA za rządów PiS: były wiceszef Biura Ernest Bejda oraz były szef zarządu operacji regionalnych Martin Bożek. Złożyli zawiadomienie sugerujące, że Wojtunik mógł złamać prawo, bo ujawnił przebieg i czynności procesowe oraz operacyjne podczas rozmowy z Bieńkowską.

- Prokuratura w żadnym z punktów wskazanych w doniesieniu nie dopatrzyła się znamion przestępstwa – wyjaśnił Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Paweł Wojtunik spotkał się z Elżbietą Bieńskowską w czerwcu 2014 r. w warszawskiej restauracji. Ich rozmowa – podobnie jak i kilkadziesiąt innych prowadzonych przez VIP-y - została potajemnie nagrana, a jej treść opublikowały media.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej