Brzmi jak fantastyka naukowa? Niedorzeczna utopia przyszłości? Nic bardziej mylnego. To już jest i to nie w Ameryce czy w Japonii, ale u nas w Polsce.
Od kilku lat jako szef działu naukowego „Rzeczpospolitej” z uwagą śledzę prace badawcze zespołu profesora Michała Wszoły, przewodniczącego Rady Konsorcjum Bionic i Rady Naukowej Fundacji Badań i Rozwoju Nauki. O renomie, jaką cieszy się nasz naukowiec na świecie, świadczy prestiżowe zaproszenie na American Transplant Congress w Bostonie, który będzie się odbywał od 4 do 8 czerwca. Profesor Wszoła wygłosi wykład do sesji Meet-The-Expert o klinicznym wdrożeniu biodrukowanych narządów na bazie doświadczeń z bioniczną trzustką. ATC to największy i najbardziej prestiżowy kongres transplantacyjny na świecie, na który corocznie przyjeżdża około 5 tys. delegatów z całego świata, zafascynowanych wynikami prac zespołu profesora Wszoły. Dlaczego tak nie jest w Polsce?
Nie tylko bioniczna trzustka
Praca zespołu prof. Wszoły wchodzi w fazę badań klinicznych, czyli na ludziach. Co to oznacza? Wszystko wskazuje, że niedługo powstanie cud inżynierii biotechnologicznej, jakim będzie bioniczna trzustka. I nie chodzi tu o dość zawodne pompy insulinowe, nazywane w ten sam sposób. Mimo zastosowania nowoczesnego oprogramowania nie dają one gwarancji precyzyjnej i natychmiastowej kontroli glikemii u osób ze skłonnościami do gwałtownych spadków poziomu glukozy we krwi. Bioniczna trzustka „Made in Poland” to w pełni funkcjonalny organ zbudowany z własnych beta-komórek trzustkowych, produkujący w ułamku sekundy idealnie dopasowane dla potrzeb organizmu ilości własnej insuliny.
Co to oznacza dla osób chorych na cukrzycę typu pierwszego? Po prostu koniec choroby.
Ale bioniczna trzustka, o której kilkakrotnie pisaliśmy na łamach „Rzeczpospolitej”, to dopiero początek listy organów, które będzie można produkować z biodrukarek. Brzmi nieprawdopodobnie? A jednak to jest właściwy kierunek rozwoju transplantologii.
Założona w 2019 r. przez Fundację Badań i Rozwoju Nauki oraz MediSpace i zespół kluczowych naukowców biorących udział w tworzeniu bionicznej trzustki spółka Polbionica już pracuje nad technologiami związanymi z rozwojem biomateriałów, które mogą zostać wyrobami medycznymi. Nie chodzi tylko o bioniczną trzustkę, ale także np. bioniczną skórę, powięź i wiele innych. Równie spektakularnym przełomem dla całej medycyny może okazać się biodrukowanie… guzów nowotworowych. Brzmi przerażająco? Nic bardziej mylnego, ponieważ ta technologia może się okazać przełomem w bardzo szybkim poszukiwaniu skutecznych leków na raka. Dotychczas wszystkie żmudne i wieloletnie testy nowych leków onkologicznych były przeprowadzane na zwierzętach, u których trzeba było wywołać konkretny rodzaj nowotworu. Jest to niezwykle skomplikowany proces, który u wielu osób wzbudza kontrowersje natury etycznej. Procesy życiowe i metaboliczne u zwierząt z wywołaną chorobą nowotworową różnią się jednak od procesów u chorych na raka ludzi. Poza tym samo wywołanie choroby u zwierząt jest długie, kosztowne i bardzo zawodne, a weryfikacja wyników działania leków czasochłonna.