Mamy nową dietę cud. Nie wymaga liczenia kalorii ani odpowiedniego łączenia potraw i składników. Nie musimy nawet rezygnować ze słodyczy. Wystarczy, że będziemy jeść przez osiem godzin dziennie.
W książce „Dieta 8-godzinna", która niedawno ukazała się w Polsce, Peter Moore i David Zinczenko przekonują, że po tygodniu można schudnąć nawet pięć kilo, a po miesiącu – dziesięć kilo. Można jeść w dowolnie wybranym przedziale czasowym, byle tylko przez osiem godzin dziennie i ani minuty dłużej. Na przykład od godz. 8 do 16 bądź między 11 i 19, nie ma to większego znaczenia.
Bez porannej jajecznicy
Lepiej jednak unikać śniadań. Choć możemy wybrać sobie dowolną porę jedzenia, autorzy bestsellera, byli dziennikarze pisma „Men's Health", uważają, że warto pominąć poranną kanapkę lub jajecznicę. Bo śniadanie – uważają – wbrew zapewnieniom dietetyków, wcale nie jest nam potrzebne, śmiało możemy się bez niego obyć.
Wielu Polaków temu przyklaśnie, jesteśmy tak zapracowani, że często nie zdążamy nawet wziąć z domu kanapki. Część specjalistów też uważa, że śniadanie nie jest najważniejszym posiłkiem dnia. Jeśli ktoś nie lubi jeść rano, to może sobie je darować. Jak jednak wytrzymać bez jedzenie przez 16 godzin, bez big maca, frytek, lodów i ptysia z kremem? Bo w tym czasie nie wolno jeść nawet owoców i warzyw, organizm ma wszystko strawić i się oczyścić.
Akurat to podoba się dietetykom. Wprawdzie nie zalecają oni dłuższych przerw w jedzeniu, twierdzą nawet, że jest to szkodliwe. Głodni rzucamy się na jedzenie, skacze nam insulina, jesteśmy bardziej podatni na cukrzycę i choroby serca. Jednak podczas dłuższych przerw w jedzeniu nie jemy przekąsek. To zmora naszej diety: w ciągu dnia dojadamy połowę tego, co zjadamy podczas posiłków.