Senat proponuje uproszczenie egzaminów na syndyka, w szczególności przez rezygnację z ustnego. Tymczasem Ministerstwo Sprawiedliwości organizuje kolejne egzaminy. W październiku 2010 r. upływa trzyletni okres przejściowy, w którym obok nowych licencjonowanych syndyków mogli działać „starzy”, których dobór odbywał się bez wyraźnych kryteriów.
[srodtytul]Wymagana licencja[/srodtytul]
[link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=A08985C2DAABFDCE8D4D059B1A6023B3?id=232158]Ustawa o licencji syndyka[/link], która weszła w życie 10 października 2007 r., mówiła, że syndykiem może być tylko osoba z licencją. Muszą ją zdobyć także ci z kilkunastoletnim doświadczeniem. Tylko przez trzy lata mogą pracować bez licencji. Licencję otrzyma osoba, która m.in. wykaże się (w państwowym egzaminie) odpowiednim wykształceniem i umiejętnościami. Tymczasem do dwóch egzaminów dla ubiegających się o licencję w 2008 r., trzech w 2009 r. przystąpiło jedynie 336 osób; 148 go zdało. Licencję przyznano 125 osobom. Liczba upadłości w 2009 r. sięgnęła zaś prawie 700 i jest ich coraz więcej.
– Syndyków jest za mało i niewykluczone, że po okresie przejściowym nie zagwarantują sprawnego prowadzenia postępowań upadłościowych i naprawczych – napisano w uzasadnieniu senackiego projektu. Dodatkowe 18 miesięcy pozwolą zdać egzaminy odpowiednio dużej liczbie osób, z zachowaniem zasad weryfikacji ich kwalifikacji.
Więcej optymizmu ma Iwona Kujawa, dyrektor Departamentu Nadzoru nad Aplikacjami MS: