W prawniczym światku jedni przemawiają głosem najmłodszego pokolenia twierdzącego, że stawki za pracę są zbyt niskie i nie stanowią adekwatnej zapłaty za posiadane wykształcenie. Drudzy zaś, zwykle osoby, które choć chwilę samodzielnie wykonują już zawód (nie wspominając o osobach będących na rynku od wielu lat), uważają, iż na swoje pensje aplikanci powinni zapracować, przy czym ich twórczy i merytoryczny wkład w sporządzanie finalnej wersji pism procesowych lub innych dokumentów tworzonych w ramach pracy kancelarii jest znacznie mniejszy, niż mogłoby się wydawać. Od lat zatem środowisko drąży problem obustronnego niezadowolenia z tego, co strony od siebie wzajemnie otrzymują. Od dawna też aplikanci byli postrzegani przez część pracodawców jako poddawana szybkiej rotacji niedroga siła researchowa. Czy coś się zmieniło?