Mieszkańcy Konstancina na wydostanie się z miasta do stolicy potrzebują nawet ponad godziny. W drodze powrotnej sznur aut także się ślimaczy.– Koledzy z pracy patrzą na mnie podejrzliwie, bo w biurze zjawiam się już ok. 7 rano. Ja wolę jednak wyjechać z domu o świcie i ominąć gigantyczne korki, niż tkwić później bezczynnie za kierowcą samochodu kilkadziesiąt minut – opowiada Krzysztof Bogusz, który mieszka w Konstancinie, a pracuje na Mokotowie.
Konstancinowi brakuje alternatywy: nie ma wukadki jak Pruszków ani stacji PKP jak Piaseczno
Mieszkańcy z utęsknieniem czekają na poszerzenie ul. Warszawskiej – jedynej drogi łączącej prestiżowe miasto ze stolicą. Teraz kierowcy aż do granic Warszawy poruszają się po jednej jezdni. Przez środek uzdrowiska suną nawet tiry jadące z towarem z Ukrainy do Góry Kalwarii. Na dodatek w sierpniu 2005 r. drogowcy zamontowali na ul. Warszawskiej światła na skrzyżowaniu z dojazdem do polsko-amerykańskiej szkoły w Bielawie. Teraz jadący główną trasą kierowcy muszą stawać na czerwonym i przypatrywać się prawie pustej prostopadłej jezdni.
Sytuacja nieprędko zmieni się na lepsze. Mazowiecki Zarząd Dróg Wojewódzkich w przyszłorocznym budżecie nie zaplanował nawet złotówki na wybudowanie drugiej jezdni od granic miasta do torów PKP. Drogowcy dopiero zabiorą się do skupowania gruntów pod inwestycję, która zakończy się najwcześniej w 2009 r.
Gigantyczne korki pozwoli rozładować jednak dopiero obwodnica. Przygotowania do budowy 22-kilometrowego odcinka drogi omijającej łukiem Konstancin stoją w miejscu.