Deklaracje o tym, że wybory prezydenckie są niemożliwe do przeprowadzenia, zaczynają spływać od samorządowców z małych gmin i największych miast. Dotyczy to też największego – Warszawy.
– Uważam, podobnie jak absolutnie większość włodarzy miast w Polsce, że zrobienie wyborów 10 maja jest niemożliwe ze względu na bezpieczeństwo – powiedział w czwartkowym programie #RZECZoPOLITYCE prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. – Zadaję rządowi pytania, w jaki sposób bezpiecznie przeprowadzić te wybory, jak zorganizować komisje wyborcze, jak fizycznie to zorganizować. Wysłaliśmy takie pismo. Moim zdaniem pod względem czysto organizacyjnym, nie mówiąc już o konstytucji, tych wyborów zorganizować się nie da – mówił prezydent stolicy.
Głos metropolii
Podobne zapytania do rządu skierowali już inni samorządowcy. Oni także twierdzą, że wyborów nie da się zorganizować. Unia Metropolii Polski wystosowała list do głównego inspektora sanitarnego z listą pytań o przeprowadzenie wyborów prezydenckich. W Unii zrzeszeni są samorządowcy z 12 największych polskich miast. Pytają m.in. o środki higieniczne i bezpieczeństwa w lokalach wyborczych. Głos w tej sprawie zabrał też Związek Miast Polskich.
Niektórzy samorządowcy mówią wprost, że wybory to narażanie bezpieczeństwa Polaków. – Ja mówię konsekwentnie od kilku dni, że dziś nie możemy narażać zdrowia i życia Polaków. Nie mogę narażać zdrowia i życia wrocławian przystępujc do organizacji tych wyborów – przekonuje w rozmowie z „Rz" Jacek Sutryk, prezydent Wrocławia. – Wybory to musi być święto demokracji, a nie konieczność. Kto weźmie odpowiedzialność, jeśli coś się wydarzy? Nie wyobrażam sobie też głosowania w obwodach zamkniętych, domach pomocy społecznej i szpitalach. To nie sa argumenty polityczne, tylko dotyczace zdrowia i życia ludzi – dodaje.