Zgodnie ze schematem zamieniało się poszczególne frazy, uzupełniając je treścią typu ona: odeszła, została, płakała, stała na skraju drogi itp., i wówczas wymowa piosenki zmieniała się w zależności od użytego sformułowania. To, co charakterystyczne w owej formule, stało się również pretekstem dla zespołu Mitch & Mitch artystycznie drwiącego sobie z gatunku, w którym brzęczenie gitar i harmonijki wystawia na próbę ludzki system nerwowy.

Okazało się też, że muzycy są w stanie tę konwencję uzupełniać i bawić się nią w nieskończoność. Szczytem ich inwencji była płyta „12 Catchy Tunes (We Wish We Had Composed)” składająca się z coverów nieistniejących kapel, takich jak japońskie bluesy Hekoki Motherfuckers, cwaniackie przyśpiewki barda Antka Sobola, melodie z westernów, mambo, monumentalne piosenki znane z festiwali oglądanych w dzieciństwie na ekranach telewizorów.

Mitch & Mitch brną w ten żart bezlitośnie, na koncertach nie próbują udawać, że mówią chociaż słowo po polsku. Grają nie tylko country amerykańskie, ale też żydowskie, calypso, rock gitarowy, dokładają pop lat 80., new romantic, poezję śpiewaną, psychobilly, funk, dancing jazz i free. Zamieniają się instrumentami, z podziwu godną starannością wybierając zawsze źle. Stać ich na to, bo na co dzień potrafią grać, co udowadniali już w innych formacjach, jak niegdysiejsi Starzy Singers, Baaba, Pogodno, Kwadratowi, 3Metry.

Ich piosenki generalnie nie trzymają się kupy, ale bawią do łez.

[i]Mitch & Mitch, Hard Rock Cafe, ul. Złota 59, bilety: 25 – 30 zł, rezerwacje: tel. 022 222 07 00, wtorek (17.03), godz. 22[/i]