Partyjny pojedynek bokserski

- PiS straciło zwolenników, którzy głównie przeszli na stronę PO. Ona też utraciła wyborców, ale na rzecz PSL i SLD – mówi socjolog prof. Edmund Wnuk-Lipiński

Aktualizacja: 09.06.2009 08:59 Publikacja: 09.06.2009 03:42

Dwubiegunowy układ w polskiej polityce przypomina grę w szachy bądź mecz bokserski – uważa prof. Edm

Dwubiegunowy układ w polskiej polityce przypomina grę w szachy bądź mecz bokserski – uważa prof. Edmund Wnuk-Lipiński

Foto: Fotorzepa, Darek Golik

[b]Rz: Kto jest największym przegranym tych wyborów?[/b]

prof. Edmund Wnuk-Lipiński: W Europie oczywiście socjaliści. W Polsce największym przegranym jest drobnica. Nowe inicjatywy polityczne, i z lewa, i z prawa, nie wtłoczyły się w te kamienie młyńskie, czyli PO i PiS.

[b]Z wypowiedzi liderów wynika, że wszyscy są dość zadowoleni z wyników.[/b]

Nawet gdy się przegrywa, należy być zadowolonym. Taka jest rola polityka. Należy robić dobrą minę do złej gry. Czego najlepszym przykładem jest Artur Zawisza, który mówi, że 1 proc. poparcia to nie porażka.

[b]To nie jest porażka, tylko chyba megaporażka...[/b]

Tym bardziej że TVP w sposób natrętny lansowała Libertas. Sprawdza się teza, że kto ma telewizję, ten przegrywa. Jeśli jednak chodzi o PO i PiS, to dobra mina jest uzasadniona wynikami. Potwierdził się układ sił na scenie politycznej.

[b]To chyba niekoniecznie korzystny układ dla PiS.[/b]

Były sondaże pokazujące tendencję spadkową i PiS mógł się obawiać. Choć aktywiści tej partii mówią, że spodziewali się lepszego wyniku, to raczej obawiali się gorszego. Odebrałem tę dobrą minę liderów PiS jako westchnienie ulgi, że twardy elektorat przy nich pozostał.

[b]Dlaczego pan mówi o twardym elektoracie?[/b]

Generalnie w tych wyborach brał udział twardy elektorat, czyli taki który jest bardzo zdeterminowany. Frekwencja była przecież bardzo niska. Wyższa niż poprzednio, ale różniąca się znacznie od standardu europejskiego. We Francji prasa lamentuje, że frekwencja jest katastrofalnie niska, bo wynosi 40 proc.

[b]Z jakiego powodu Polacy tak niechętnie głosowali?[/b]

Dla dużej części sprawy europejskie są zbyt zawiłe, aby włączać się w wybory, bo nie ma się przekonania, na co się głosuje. Taka opinia, wskazująca na niskie kompetencje obywatelskie, jest rozpowszechniona zwłaszcza wśród osób z niskim poziomem wykształcenia mieszkających w małych miejscowościach. Co potwierdza zróżnicowanie frekwencji, najniższe właśnie w tych grupach. Drugie wyjaśnienie jest pozornie sprzeczne z tym, co powiedziałem. Polskie społeczeństwo jest jednym z najbardziej euroentuzjastycznych. Efektem jest paradoks demobilizacji: skoro Unia taka fajna, wszystko idzie dobrze, to po co się fatygować, niech będzie status quo.

[b]Czyli Polacy idą do urn, gdy uważają, że coś idzie źle?[/b]

Jest to bardzo silny czynnik mobilizacyjny, by powiedzieć „nie” tym, których obarcza się winą za zły obrót spraw. Co pokazały wybory sprzed dwóch lat.

[b]Potwierdza się więc stara prawda: nic tak Polaków nie mobilizuje jak wspólny wróg?[/b]

Tym wrogiem w ostatnich wyborach parlamentarnych, szczególnie dla młodych, był PiS. Ostra retoryka partii została przez młodych zinterpretowana jako zagrożenie. Ale i w tych wyborach widzimy, że wiek odgrywał ważną rolę w preferencjach partyjnych. Dopiero wśród wyborców powyżej 65 lat częściej wybierano PiS niż PO. W tej kategorii wiekowej odgrzewanie resentymentów antyniemieckich odniosło skutek. Przysporzyło PiS kilka punktów procentowych. W grupie najmłodszych wyborców PO wygrywa miażdżąco.

[b]Jakie są tego konsekwencje?[/b]

Jeśli ta tendencja nie ulegnie radykalnej zmianie, a wygląda na to, że nie ulegnie, to choćby ze względów demograficznych elektorat PiS będzie się kurczył. Jadwiga Staniszkis mówiła o tym w wieczorze wyborczym, ale na to zwróciłby uwagę każdy socjolog.

[b]Mówiąc brutalnie, elektorat PiS będzie powoli wymierał?[/b]

Dokładnie tak.

[b]Co wynika z dwubiegunowego układu w polskiej polityce?[/b]

Głównym punktem odniesienia dla jednej partii jest druga partia, a nie realne problemy Polaków. Tak jest we wszystkich systemach dwupartyjnych. Przypomina to grę w szachy bądź pojedynek bokserski. W zależności od tego, jaka jest kultura polityczna uczestników.

[b]A u nas co przypomina?[/b]

Oczywiście bardziej pojedynek bokserski. Nie chciałbym w tym przypadku mieszać do tego szachów.

[b]Zbyt szlachetna gra?[/b]

Zbyt szlachetna.

[b]Czy wyniki eurowyborów są odzwierciedleniem poprzednich wyborów, parlamentarnych?[/b]

Nie. Jeśli spojrzymy na przepływy wyborców między partiami, bo już nawet takie informacje mamy, to widać, że PiS jednak trochę stracił swoich zwolenników z poprzednich wyborów parlamentarnych – głównie na rzecz PO. PO też trochę straciła, ale nie na rzecz PiS.

[b]To na czyją rzecz?[/b]

Na rzecz SLD i PSL. W tym sensie akcja ze spotem o pani Ani, która mówiła, że zawiodła się na PO, była nietrafiona.

[b]Mimo że PO straciła część wyborców, zyskała nowych, bo jej wynik jest lepszy niż dwa lata temu. To raczej nietypowe po dwóch latach rządzenia.[/b]

Niezależnie od wszystkich interpretacji, które politycy opozycyjni będą przedstawiać, jest to niewątpliwy sukces Donalda Tuska i jego rządów. Pamiętajmy, że te dwa lata nie były okresem wzrostu gospodarczego, tylko zmagania się z kryzysem gospodarczym. Wyborcy uwierzyli Tuskowi, że ten kryzys nie jest tak dotkliwy, jak wygląda to w retoryce PiS.

[b]Teza, że władza się zużywa, w odniesieniu do PO, przynajmniej na razie, nie znalazła zastosowania.[/b]

Jest to fenomen. Takiej sytuacji po 1989 roku u nas nie było. Ale pamiętajmy o frekwencji – w wyborach parlamentarnych jest wyższa.

[b]I ci, którzy wtedy pójdą do urn, nie muszą tak samo głosować?[/b]

Nie muszą.

[b]Może paradoksalnie kryzys pomógł PO?[/b]

Ten fenomen jest wywołany przez co najmniej dwa czynniki. Istnieje, co wynika z badań, spory, bardzo silny negatywny elektorat PiS. Rządy PiS – Samoobrona – LPR były dla wielu wyborców tak silną traumą, iż nadal czują, że wszystko, byle nie ta partia, wobec której ma się takie niedobre emocje. PiS, zjadając przystawki, nie tylko przejął wyborców tych partii, ale i retorykę. Próby miłości okazały się kulą w płot. Bo nikt w nie nie wierzył.

[b]A drugi czynnik fenomenu popularności PO?[/b]

Trudne czasy są wymagającym, ale i ważnym testem dla przywództwa. Jeśli ktoś rządzi w dobrych czasach, to nie ma nawet możliwości sprawdzenia się jako mąż stanu. Trudne czasy albo strącają w niebyt polityczny, albo wynoszą bardzo wysoko. W oczach wyborców premier Tusk radzi sobie na tyle dobrze w trudnej sytuacji, że ma szanse na ich pozytywną ocenę.

[b]Czy to nie jest skutkiem PR, a nie realnych działań?[/b]

PR działa na krótką metę. Gdyby rząd mówił, że bezrobocie nie wzrasta, że jest wzrost gospodarczy, a ludzie obserwowaliby, że jest inaczej, to PR odniósłby skutek odwrotny od zamierzonego. Ludzie nie są małymi dziećmi, nie dają się łatwo oszukać. Nasz elektorat, w przeciwieństwie do wielu innych w UE, jest szczególnie podejrzliwy wobec polityków.

[b]Nasi wyborcy po prostu polityków nie lubią. Dlaczego mówi pan o podejrzliwości?[/b]

I dlatego sztuczki piarowskie miałyby kontr skuteczny efekt, jeśli byłyby w rozdźwięku z rzeczywistością. Powodowałyby odwracanie się od takich polityków.

[b]Chyba jest pan zbytnim optymistą w ocenie percepcji wyborców?[/b]

Taka jest teza opozycji, ale ona nie znajduje potwierdzenia w zachowaniach wyborców.

[b]Czy wyniki w innych państwach UE sprzyjają kandydaturze Jerzego Buzka na szefa PE?[/b]

Sprzyjają. Wiele zależy od tego, jak bardzo uparci będą Włosi przy forsowaniu własnego kandydata.

[b]Albo jak bardzo polscy przywódcy będą uparci. Bo wygląda na to, że Berlusconi będzie uparty.[/b]

Rozstrzygnięcie tej rozgrywki będzie niewiadome do połowy lipca, wtedy będą wybory. Ten czas trzeba przeznaczyć na działania, których PiS właściwe nigdy nie robił, a Platforma jest w nich dobra.

[b]Jakie?[/b]

Kuluarowe, nieformalne i przyjacielskie kontakty, w wyniku których nie tylko Niemcy – ci, jak się zdaje, już się zdeklarowali – ale i inne partie chadeckie uznają, że oferta Polski jest lepsza niż Włoch. Nie można też zapominać o socjalistach. Jeśli się zbuntują, to żaden kandydat chadeków, w tym Buzek, może nie odnieść sukcesu.

[b]Rz: Kto jest największym przegranym tych wyborów?[/b]

prof. Edmund Wnuk-Lipiński: W Europie oczywiście socjaliści. W Polsce największym przegranym jest drobnica. Nowe inicjatywy polityczne, i z lewa, i z prawa, nie wtłoczyły się w te kamienie młyńskie, czyli PO i PiS.

Pozostało 96% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!