[b]Teza, że władza się zużywa, w odniesieniu do PO, przynajmniej na razie, nie znalazła zastosowania.[/b]
Jest to fenomen. Takiej sytuacji po 1989 roku u nas nie było. Ale pamiętajmy o frekwencji – w wyborach parlamentarnych jest wyższa.
[b]I ci, którzy wtedy pójdą do urn, nie muszą tak samo głosować?[/b]
Nie muszą.
[b]Może paradoksalnie kryzys pomógł PO?[/b]
Ten fenomen jest wywołany przez co najmniej dwa czynniki. Istnieje, co wynika z badań, spory, bardzo silny negatywny elektorat PiS. Rządy PiS – Samoobrona – LPR były dla wielu wyborców tak silną traumą, iż nadal czują, że wszystko, byle nie ta partia, wobec której ma się takie niedobre emocje. PiS, zjadając przystawki, nie tylko przejął wyborców tych partii, ale i retorykę. Próby miłości okazały się kulą w płot. Bo nikt w nie nie wierzył.
[b]A drugi czynnik fenomenu popularności PO?[/b]
Trudne czasy są wymagającym, ale i ważnym testem dla przywództwa. Jeśli ktoś rządzi w dobrych czasach, to nie ma nawet możliwości sprawdzenia się jako mąż stanu. Trudne czasy albo strącają w niebyt polityczny, albo wynoszą bardzo wysoko. W oczach wyborców premier Tusk radzi sobie na tyle dobrze w trudnej sytuacji, że ma szanse na ich pozytywną ocenę.
[b]Czy to nie jest skutkiem PR, a nie realnych działań?[/b]
PR działa na krótką metę. Gdyby rząd mówił, że bezrobocie nie wzrasta, że jest wzrost gospodarczy, a ludzie obserwowaliby, że jest inaczej, to PR odniósłby skutek odwrotny od zamierzonego. Ludzie nie są małymi dziećmi, nie dają się łatwo oszukać. Nasz elektorat, w przeciwieństwie do wielu innych w UE, jest szczególnie podejrzliwy wobec polityków.
[b]Nasi wyborcy po prostu polityków nie lubią. Dlaczego mówi pan o podejrzliwości?[/b]
I dlatego sztuczki piarowskie miałyby kontr skuteczny efekt, jeśli byłyby w rozdźwięku z rzeczywistością. Powodowałyby odwracanie się od takich polityków.
[b]Chyba jest pan zbytnim optymistą w ocenie percepcji wyborców?[/b]
Taka jest teza opozycji, ale ona nie znajduje potwierdzenia w zachowaniach wyborców.
[b]Czy wyniki w innych państwach UE sprzyjają kandydaturze Jerzego Buzka na szefa PE?[/b]
Sprzyjają. Wiele zależy od tego, jak bardzo uparci będą Włosi przy forsowaniu własnego kandydata.
[b]Albo jak bardzo polscy przywódcy będą uparci. Bo wygląda na to, że Berlusconi będzie uparty.[/b]
Rozstrzygnięcie tej rozgrywki będzie niewiadome do połowy lipca, wtedy będą wybory. Ten czas trzeba przeznaczyć na działania, których PiS właściwe nigdy nie robił, a Platforma jest w nich dobra.
[b]Jakie?[/b]
Kuluarowe, nieformalne i przyjacielskie kontakty, w wyniku których nie tylko Niemcy – ci, jak się zdaje, już się zdeklarowali – ale i inne partie chadeckie uznają, że oferta Polski jest lepsza niż Włoch. Nie można też zapominać o socjalistach. Jeśli się zbuntują, to żaden kandydat chadeków, w tym Buzek, może nie odnieść sukcesu.