Obama nie miał złudzeń

Rozmowa: Stephen Larrabee, ekspert instytutu Rand w Waszyngtonie

Aktualizacja: 23.09.2009 13:36 Publikacja: 23.09.2009 08:29

Barack Obama i Beniami Netanjahu

Barack Obama i Beniami Netanjahu

Foto: AFP

[b]Po zakończeniu trójstronnego spotkania, w którym udział wzięli Obama, Netanjahu i Abbas, amerykański prezydent wyglądał na nieco sfrustrowanego. Sądzi pan, że Barack Obama miał nadzieję, że ten szczyt będzie czymś więcej niż tylko okazją do pamiątkowej fotografii? [/b]

Nie. Myślę, że chciał po prostu spróbować coś zrobić w tej sprawie, ale podchodził do tego spotkania w bardzo realistyczny sposób. Wiedział, czego może się spodziewać. Rozmawiał już wcześniej z premierem Netanjahu i doskonale zdawał sobie sprawę, jak bardzo różnią się stanowiska Stanów Zjednoczonych i Izraela. Dlatego nie sądzę, by Obama łudził się, że ten szczyt może doprowadzić do przełomu.

[b] W takim razie, po co go w ogóle zorganizował? [/b]

Alternatywą było po prostu nie robić nic. A przecież trudno cokolwiek osiągnąć, jeśli się nawet nie próbuje. Obama musiał się zaangażować we wznowienie bliskowschodnich rozmów pokojowych, bo administracja George’a W. Busha tak naprawdę nie angażowała się poważnie w rozwiązanie tego problemu. A od czasu, jak w Jerozolimie zmieniły się władze, w tej sprawie praktycznie nic się nie dzieje. Szanse na sukces nie były więc duże, ale trzeba próbować.

[b] Ani Netanjahu, ani Abbas nie zabrali głosu na konferencji prasowej po zakończeniu szczytu. To nie jest dobry znak. Czy sądzi pan, że w najbliższym czasie możliwy jest postęp w tej sprawie?[/b]

Rzeczywiście, nie jest to dobry znak. Ale było to do przewidzenia. Dlatego sądzę, że jest szansa na jakiś postęp, ale na pewno nie spodziewałbym się przełomu. Obama bardzo naciska na Izrael, ale Netanjahu wciąż nie daje się przekonać. Pytanie brzmi więc, jak bardzo izraelskie władze mogą zdystansować się od Stanów Zjednoczonych. I nie chodzi tylko o wstrzymanie rozbudowy izraelskich osiedli na Zachodnim Brzegu Jordanu, ale także na przykład o status Jerozolimy. Na razie wydaje się, że Izrael nie jest skłonny do ustępstw. Oczywiście winę za fiasko rozmów pokojowych ponoszą również Palestyńczycy. Ale choć do wznowienia rozmów pokojowych potrzebne są gesty obu stron, to pierwszy krok w tym wypadku muszą wykonać Izraelczycy.

Niestety, nie mam pojęcia jak Stany Zjednoczone mogłyby skłonić do tego izraelskie władze. Rozwiązania musi szukać specjalny wysłannik prezydenta Obamy na Bliski Wschód. George Mitchell może na przykład przypominać, że rozbudowa osiedli na Zachodnim Brzegu Jordanu jest sprzeczna z zawartymi wcześniej przez Izrael umowami. Do tej pory jego misje nie przyniosły jednak żadnych rezultatów.

[i]rozmawiał w Waszyngtonie Jacek Przybylski[/i]

[b]Po zakończeniu trójstronnego spotkania, w którym udział wzięli Obama, Netanjahu i Abbas, amerykański prezydent wyglądał na nieco sfrustrowanego. Sądzi pan, że Barack Obama miał nadzieję, że ten szczyt będzie czymś więcej niż tylko okazją do pamiątkowej fotografii? [/b]

Nie. Myślę, że chciał po prostu spróbować coś zrobić w tej sprawie, ale podchodził do tego spotkania w bardzo realistyczny sposób. Wiedział, czego może się spodziewać. Rozmawiał już wcześniej z premierem Netanjahu i doskonale zdawał sobie sprawę, jak bardzo różnią się stanowiska Stanów Zjednoczonych i Izraela. Dlatego nie sądzę, by Obama łudził się, że ten szczyt może doprowadzić do przełomu.

Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!