[b]Rz: Nie udało się osiągnąć konsensusu w sprawie kandydatów. Trzeba będzie się odwołać do głosowania?[/b]
[b]Mikołaj Dowgielewicz:[/b] Nie wiem, czy będzie głosowanie, ale zanosi się na to, że szczyt będzie przedłużony do piątku. Zabieramy po dwie koszule. Wszyscy chcą jednak, aby rozmowy zakończyły się rozstrzygnięciem, bo od tego zależą decyzje dotyczące obsady Komisji Europejskiej.
[b] Głosowanie byłoby bardziej demokratyczne i korzystniejsze dla takich krajów jak Polska, ale podważałoby autorytet wybranego tylko częścią głosów kandydata.[/b]
Wszyscy powinni wyjść z tego szczytu z przekonaniem, że zostały wybrane dwie właściwe osoby i że mamy dobry rezultat, którego są w stanie bronić wszyscy przywódcy. Najgorsze byłoby poczucie niezadowolenia w części krajów i świadomość, że wybrany szef dyplomacji nie jest popierany przez jakąś grupę państw.
Przypomnę, że formalnie głosowanie nie może się odbyć, bo taką możliwość wprowadza dopiero traktat lizboński, który wchodzi w życie 1 grudnia. Ale gdyby nie udało się osiągnąć konsensusu, można nieformalnie uzgodnić, że mierzymy poparcie dla kandydatów w oparciu o obowiązujący nicejski system liczenia siły głosów poszczególnych państw.