[b]Nie chce pan, lub nie może, kandydować na prezydenta jako przedstawiciel lewicy. To co będzie z tym środowiskiem i z SLD?[/b]
To pytanie do wróżki. A mówiąc poważnie, sytuacja wygląda fatalnie. Decyzje liderów SLD to jedno wielkie pasmo błędów politycznych. Nie chcę być okrutny wobec młodych ludzi, którzy kierują partią, zwłaszcza że zaraz się odszczekują, ale oni nie postrzegają polityki jak dorośli ludzie, tylko jak nieopierzeni studenci. Ich zachowania przypominają mi wybory do ZSP na drugim roku moich studiów – w jednym końcu korytarza namawiali się jedni, w drugim drudzy, a wszyscy kombinowali tylko, jak ograć konkurentów. W dorosłej polityce nie o to chodzi. Gra toczy się o to, żeby mieć realny wpływ na wydarzenia i sytuację we własnym kraju. Rozsądne ugrupowanie powinno więc tak się zachowywać, by popychać większość parlamentarną do rozwiązań bliskich własnemu programowi, a nie obrzucać tę większość kamieniami. Tymczasem ten radykalizm w krytyce rządu w niektórych wypadkach jest ewidentnie niesłuszny i przez to mało wiarygodny.
[b]
SLD musi jakoś zaznaczyć swoją odrębność na scenie politycznej.[/b]
Ale gdy się raz straci wiarygodność, to potem można powiedzieć tysiąc słusznych rzeczy, a ludzie i tak nie przyjmą tego do wiadomości. Poza tym cele i ambicje kierownictwa SLD są obliczone na 10 – 12 procent poparcia w wyborach parlamentarnych. W moim przekonaniu to jest klęska, bo SLD nie jest pożądany jako potencjalny koalicjant, a więc skazuje się na długotrwałą opozycję. Niestety, liderzy lewicy nie potrafią zawalczyć o szerszy elektorat. Chociażby dlatego, że w ogóle nie rozumieją swojego pokolenia. Dzisiejsze trzydziestolatki nigdy nie zetknęły się z państwem, które jest gwarantem bezpieczeństwa socjalnego. Mniej boją się świata i rzeczywistości. Znają języki, mogą więc pojechać za granicę i tam poszukać pracy. To prawda, że wielu z nich pracuje na zmywaku, ale ja z doktoratem z prawa międzynarodowego pojechałem hodować świnie i wcale nie uważam, że mnie to degraduje. Krótko mówiąc, ci młodzi ludzie czego innego oczekują od polityków lewicy.
[b]To może w ogóle nie potrzebują lewicy?[/b]
Na pewno nie potrzebują tradycyjnej lewicy, jaką reprezentuje dziś SLD. Ale mądra lewica, która odwołuje się do idei sprawiedliwości, wyrównywania szans, może nawiązać dialog z tymi ludźmi. Jeżeli jednak tego nie zrobi, to te trzydziestolatki za 15 lat dorobią się materialnie, przestaną być wrażliwe na sprawiedliwość społeczną, tylko staną się zwykłymi mieszczuchami, którzy będą bronili swojego statusu materialnego. Dlatego błędy dzisiejszej lewicy mają podwójny wymiar – w krótkim okresie marginalizują tę formację, a w przyszłości mogą doprowadzić do pojawienia się pokolenia konserwatywnego. Wielokrotnie rozmawiałem o tym z panami Wojciechem Olejniczakiem i Grzegorzem Napieralskim. Wydawało mi się, że słuchają z zainteresowaniem i zrozumieniem, ale w praktyce wyciągali zupełnie inne wnioski niż ja. Z tego wynika, że pewnie nie jesteśmy w stanie się porozumieć. Zresztą nie widzę w tej chwili na lewicy ludzi, którzy jako politycy potrafiliby zawrócić ją z tej złej drogi, którą kroczy. Aleksander Kwaśniewski ostrzegał kiedyś PiS słowami „nie idźcie tą drogą”. Trzeba to było powiedzieć lewicy.
[b]Podejrzewam, że przychodzą do pana emisariusze, którzy twierdzą, że pan jest jedyną nadzieją na zawrócenie lewicy z niewłaściwej drogi. Co pan im odpowiada?[/b]
Bywa, że przychodzą. Ale ja znam mechanizmy partyjne. Wiem, że w partii racjonalne argumenty niewiele znaczą. Największe znaczenie mają nieformalne porozumienia zawierane gdzieś na korytarzach lub przy kielichu. To nie dla mnie. Moje polityczne emploi nie pasuje do tej sztuki. Poza tym nie zachwyca mnie obowiązujący model partii, która coraz bardziej przypomina stado prowadzone przez barana z największymi rogami.
[b]Starzy działacze SLD zawsze mówili, że jest pan politycznym solistą, który gra wyłącznie na siebie.[/b]
To, że jestem solistą, to prawda. Ale ten dodatek o graniu na siebie to już złośliwostka. Jako poseł zawsze robiłem to, co uważałem za właściwe i pożyteczne dla wyborców. Dlaczego miałbym się komuś podporządkować i rezygnować z tego, co uważam za słuszne?
[i] —rozmawiała Eliza Olczyk[/i]