Francja zażądała od ONZ wyjaśnienia, dlaczego USA zdominowały misję pomocy humanitarnej dla Haiti. – Chodzi przecież o pomaganie, a nie o okupację wyspy – stwierdził francuski minister ds. współpracy Alain Joyandet.
Zirytowała go informacja, że francuski samolot wiozący szpital polowy na Haiti został zawrócony z kontrolowanego przez amerykańskie wojsko lotniska w Port-au-Prince. Mógł wylądować dopiero dzień później.
– Zarzuty naszego ministra to poważna niezręczność. Kiedy nadchodzą transporty z całego świata, zdarza się, że samolotu nie można przyjąć, i trzeba się z tym pogodzić – podkreśla w rozmowie z „Rz” francuski generał Jean-Vincent Brisset, były pilot.
Amerykanie przypominają, że lotnisko, na którym przed trzęsieniem ziemi lądowały zaledwie trzy samoloty dziennie, teraz musi przyjąć nawet 90 maszyn. W piątek amerykańscy komandosi z 82. Dywizji Powietrzno-desantowej przejęli kontrolę nad portem lotniczym, a armia USA zaczęła koordynować chaotyczną pomoc humanitarną.
[srodtytul]ONZ sobie nie radzi[/srodtytul]