26 stopni 15'51.93"S, 27 stopni 52'11.36"E – nawet w oficjalnych przewodnikach FIFA podaje współrzędne obiektów związanych z mundialem, żeby kibice i dziennikarze mogli skorzystać z samochodowej nawigacji.
Adres wymieniony na początku miał być Fan-Zoną w Johannesburgu, miejscem wymyślonym cztery lata temu przez FIFA, w którym kibice bez biletów mogą oglądać mecze na wielkich telebimach, pijąc piwo i jedząc przekąski.
Ten adres był jednak wyjątkowy, FIFA odważyła się zaprosić świat futbolu do Soweto – najbiedniejszej dzielnicy miasta. 26 stopni 15'51.93"S, 27 stopni 52'11.36"E – wpisane w centrum miasta prowadzi drogą strachu. Na początku trudno zaufać nawigacji, widoki za oknem zmieniają się błyskawicznie, ale nie na takie, które wskazywałyby, że zbliża się miejsce, do którego ma dotrzeć kilkadziesiąt tysięcy fanów.
FIFA podpowiada jeszcze jedno: – Elkah Stadium & Soweto Cricket Club. Otoczenie z krykietem się nie kojarzy, ale nawigacja zapewnia, że cel jest za dwa kilometry. Nie da się jechać szybko, bo na drodze wylane są wały asfaltu, by ograniczyć prędkość. Z każdym metrem droga wydaje się jednak węższa, ludzie schodzą z pobocza i zaczynają się przyglądać. W takich miejscach nie ma jak zawrócić, a poza tym wiązałoby się to z zatrzymaniem samochodu chociaż na chwilę. Nie da się też jechać za wolno, bo ma się wrażenie, że jest się największą atrakcją popołudnia.
Niektórzy się uśmiechają, pomachają ręką, na domach – w najbiedniejszej z 32 dzielnic Soweto buduje się je głównie z blachy – wiszą flagi wszystkich finalistów mundialu, dzieci na asfalcie kredą rysują największą – RPA.