Zaproszenie do Soweto

Kibice bez biletów mogą zbierać się w wyznaczonych miejscach, ale muszą być odważni jak FIFA

Publikacja: 07.06.2010 21:42

Brazylijski kibic w drodze do RPA

Brazylijski kibic w drodze do RPA

Foto: AFP

26 stopni 15'51.93"S, 27 stopni 52'11.36"E – nawet w oficjalnych przewodnikach FIFA podaje współrzędne obiektów związanych z mundialem, żeby kibice i dziennikarze mogli skorzystać z samochodowej nawigacji.

Adres wymieniony na początku miał być Fan-Zoną w Johannesburgu, miejscem wymyślonym cztery lata temu przez FIFA, w którym kibice bez biletów mogą oglądać mecze na wielkich telebimach, pijąc piwo i jedząc przekąski.

Ten adres był jednak wyjątkowy, FIFA odważyła się zaprosić świat futbolu do Soweto – najbiedniejszej dzielnicy miasta. 26 stopni 15'51.93"S, 27 stopni 52'11.36"E – wpisane w centrum miasta prowadzi drogą strachu. Na początku trudno zaufać nawigacji, widoki za oknem zmieniają się błyskawicznie, ale nie na takie, które wskazywałyby, że zbliża się miejsce, do którego ma dotrzeć kilkadziesiąt tysięcy fanów.

FIFA podpowiada jeszcze jedno: – Elkah Stadium & Soweto Cricket Club. Otoczenie z krykietem się nie kojarzy, ale nawigacja zapewnia, że cel jest za dwa kilometry. Nie da się jechać szybko, bo na drodze wylane są wały asfaltu, by ograniczyć prędkość. Z każdym metrem droga wydaje się jednak węższa, ludzie schodzą z pobocza i zaczynają się przyglądać. W takich miejscach nie ma jak zawrócić, a poza tym wiązałoby się to z zatrzymaniem samochodu chociaż na chwilę. Nie da się też jechać za wolno, bo ma się wrażenie, że jest się największą atrakcją popołudnia.

Niektórzy się uśmiechają, pomachają ręką, na domach – w najbiedniejszej z 32 dzielnic Soweto buduje się je głównie z blachy – wiszą flagi wszystkich finalistów mundialu, dzieci na asfalcie kredą rysują największą – RPA.

Europejczyk nieświadomy może otworzyłby okno i zapytał o drogę, Europejczyk świadomy jest wystraszony, bo chociaż nic się nie dzieje, zablokował od środka drzwi, strach ma wypisany na twarzy i wie, że nie może się zatrzymać, gdy dziecko rzuci mu na szybę jajko lub torebkę z farbą. Przyglądają mu się bezrobotne dwudziestolatki, biedne, ale w sportowych ubraniach zachodnich firm.

Przez większość dnia dzieci pilnują się same. Ojcowie co rano jadą do bogatych dzielnic i stają na skrzyżowaniach, reklamując jednodniowe usługi ogrodnicze, brukarskie czy budowlane. Wielu z nich to także kierowcy czarnych taksówek – miniwanów mieszczących tyle osób w środku, że gdyby dowiedział się o tym producent tych samochodów, być może zdecydowałby się to rozreklamować. Matki z Soweto sprzątają w domach po drugiej stronie miasta.

Robi się strasznie, gdy zza okien ludzie znikają w ogóle i pojawiają się bezdomne psy. Domy, przy których biegają, wyglądają na opuszczone, ale przed nimi na sznurkach suszy się pranie. Rzuca się w oczy jeszcze jedno – znak FIFA: parking w prawo. Na bramie wystarczy akredytacja, za bramą – obrazek znany z Frankfurtu, Wiednia czy Monachium – wielki telebim, namiot Coca -Coli i kilka większych, w których będzie się sprzedawało piwo i lokalne jedzenie: burenwuersty zamiast bratwurstów, które serwowali na poprzednich dwóch wielkich imprezach. Krykieta ogląda się tu z jednej małej trybuny, na trawie są jeszcze trzy krzesła sędziowskie przypominające ptasie gniazda, na których w Europie na stadionach siadają kibice kierujący dopingiem. Ziemia jest rozkopana, ekipy montujące dźwięk chowają w nią kable.

– Zaprosiliśmy świat do Soweto, bo to miejsce bardzo ważne w naszej historii. Na tym placu pomieści się 40 tysięcy ludzi, chcemy, by nie byli to tylko miejscowi, serdecznie witamy gości z całego świata – tłumaczy nam Herusha Kishoon odpowiedzialna za przygotowanie Fan -Zon w Johannesburgu. Jej przełożonym z ramienia FIFA jest Harald, Austriak.

Herusha jest miła i wie, jakie za chwilę usłyszy pytania. Zapewnia, że będzie bezpiecznie, bo lokalnym policjantom pomagać będzie policja krajowa. Bardzo dużo policji. Kilka ulic od stadionu jest nowoczesny przystanek nowoczesnych autobusów, którymi kibice powinni przyjeżdżać do Zony. – Ja tu normalnie chodzę do sklepów, nikt mnie nie zaczepia. Jak się jedzie samochodem, rzeczywiście bywa czasem niekomfortowo, ale mieszkańcy Soweto to ciepli i gościnni ludzie, a wypadki mogą się przecież zdarzyć wszędzie – dodaje.

Johannesburg ma dwie Fan -Zony, druga, w wersji light, jest w Sandton – jedynej części metropolii, gdzie po zmroku można spokojnie wyjść z hotelu. Tam jedzie się którąś z autostrad – Park Innes -Free wygląda jak warszawskie Pole Mokotowskie, ma trochę mniej drzew. Adres: 26 stopni 6'24.64"S, 28 stopni 4'33.13"E.

Sepp Blatter, przyznając organizację mundialu Afryce, rzeczywiście skierował futbol na nowe tory.

[i]MichaŁ Kołodziejczyk z Johannesburga [/i]

26 stopni 15'51.93"S, 27 stopni 52'11.36"E – nawet w oficjalnych przewodnikach FIFA podaje współrzędne obiektów związanych z mundialem, żeby kibice i dziennikarze mogli skorzystać z samochodowej nawigacji.

Adres wymieniony na początku miał być Fan-Zoną w Johannesburgu, miejscem wymyślonym cztery lata temu przez FIFA, w którym kibice bez biletów mogą oglądać mecze na wielkich telebimach, pijąc piwo i jedząc przekąski.

Pozostało 91% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!