To była kampania rekordów

Kończy się skrajnie nietypowy wyścig wyborczy: wyjątkowo krótki, łagodny i niemal bez billboardów

Publikacja: 18.06.2010 04:33

Plakat wyborczy Bronisława Komorowskiego

Plakat wyborczy Bronisława Komorowskiego

Foto: Fotorzepa, Darek Golik

Tegoroczna kampania prezydencka była inna niż poprzednie. Krótsza, z niewielką liczbą festynów i konwencji wyborczych, oraz łagodna. Zobaczyliśmy w niej zaledwie jeden głośny proces wyborczy, na dodatek taki sam jak w 2007 r., bo dotyczący prywatyzacji służby zdrowia.[wyimek]Niespodziankę sprawił kandydat SLD, który przełamał swoje niskie notowania[/wyimek]

Niektórzy komentatorzy dodają, że kampania była też rekordowo nudna. Wbrew tej opinii obfitowała jednak w niespodzianki.

Po pierwsze zarejestrowało się aż dziesięciu kandydatów, chociaż wielu komentatorów uważało, że ze względu na krótki czas na zbieranie podpisów będzie ich zaledwie czterech lub pięciu.

Po drugie kandydaci zebrali rekordowo dużą liczbę podpisów poparcia od obywateli. Sztab Jarosława Kaczyńskiego zdeklasował rywali, bo zebrał dwukrotnie więcej podpisów (1,6 mln) niż drugi w kolejności sztab Bronisława Komorowskiego (niecałe 800 tys.).

Ale po efektownej walce na liczbę podpisów przez kolejne tygodnie nie działo się nic. Politycy, przytłoczeni tragedią smoleńską, czekali na sygnał do rozpoczęcia walki ze strony Jarosława Kaczyńskiego, który w katastrofie lotniczej stracił brata, bratową oraz wielu przyjaciół. Nie doczekali się.

Prezes PiS tak długo unikał kampanii, że pozostali uczestnicy wyścigu musieli wystartować bez niego. A gdy wreszcie kandydat PiS ruszył do walki, przyszła pierwsza fala powodzi i odciągnęła uwagę opinii publicznej od polityki.

Potem nadeszła druga fala wielkiej wody i zupełnie zepchnęła w niebyt wybory prezydenckie. Ostatecznie kampania na dobre ruszyła zaledwie dwa tygodnie temu, a rumieńców nabrała dopiero w ostatnich dniach.

W tym czasie sztaby PO i PiS zmieniły się w oblężone twierdze, ściśle chroniące kampanijne tajemnice i czyhające na błędy przeciwników. Kaczyński nie popełniał ich zbyt wiele, bo nadal był nieobecny. Za to Komorowski, występujący w trzech rolach jednocześnie – marszałka Sejmu, osoby pełniącej obowiązki prezydenta i kandydata PO na tę funkcję – zaliczał jedno potknięcie za drugim.

W efekcie nieobecny kandydat PiS zaczął stopniowo zyskiwać w sondażach, a kandydat PO, który na początku był niekwestionowanym faworytem i nawet miał szansę na objęcie prezydentury już po pierwszej turze wyborów – tracił.

Komorowski mocno wszedł w buty głowy państwa: powołał Radę Bezpieczeństwa Narodowego i zwołał Radę Gabinetową w sprawie powodzi, a nawet wyznaczył i przeforsował w Sejmie kandydaturę byłego lewicowego premiera Marka Belki na prezesa NBP. Nie był jednak w stanie powstrzymać spadkowej tendencji.

W ostatniej fazie kampanii rzucił więc na szalę poparcie drugiego ekspremiera z SLD: Włodzimierza Cimoszewicza. Oba te ruchy były niespodziankami tegorocznej kampanii. I zapewne przyczyniły się do tego, że Komorowski kończy pierwszą turę na pozycji lidera, z bezpieczną przewagą nad kandydatem PiS.

Niespodziankę sprawił też wyborcom Jarosław Kaczyński. Przyjął postawę męża stanu nawołującego do zgody narodowej i współpracy. Platforma, choć krytykowała, że to tylko maska, za którą kryje się prawdziwa, agresywna i konfrontacyjna twarz prezesa PiS, nie zdołała sprowokować Kaczyńskiego do ataku. Mimo to w sondażach GfK Polonia dla „Rz” Kaczyński ani razu nie zagroził Komorowskiemu.

Jednak największym zaskoczeniem okazał się Grzegorz Napieralski, kandydat Sojuszu Lewicy Demokratycznej.

Wykazał się ogromną wolą walki. Zebrał prawie 400 tys. podpisów poparcia pod swoją kandydaturą. Podkreślał, że jako jedyny nie musi składać oświadczenia lustracyjnego, bo jest za młody, by w czasach PRL współpracować z tajnymi służbami. I konsekwentnie eksponował swoją młodość, grając w kosza i squasha oraz tańcząc na scenie z zespołem 2sisters, przebojowymi bliźniaczkami, które nagrały nawet oficjalną piosenkę reklamującą kandydata SLD.

W rezultacie lider Sojuszu, który rozpoczynał wyścig prezydencki z poziomu ok. 2 procent, na dzień przed ciszą wyborczą osiągał w sondażach poparcie 12 procent badanych i mocną pozycję trzeciego kandydata.

Tegoroczna kampania prezydencka była inna niż poprzednie. Krótsza, z niewielką liczbą festynów i konwencji wyborczych, oraz łagodna. Zobaczyliśmy w niej zaledwie jeden głośny proces wyborczy, na dodatek taki sam jak w 2007 r., bo dotyczący prywatyzacji służby zdrowia.[wyimek]Niespodziankę sprawił kandydat SLD, który przełamał swoje niskie notowania[/wyimek]

Niektórzy komentatorzy dodają, że kampania była też rekordowo nudna. Wbrew tej opinii obfitowała jednak w niespodzianki.

Pozostało 88% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!