Amfibią do lokalu wyborczego

Część powodzian głosowała, bo robiła tak zawsze. Inni uznali, że teraz to nawet najlepszy prezydent im nie pomoże

Publikacja: 20.06.2010 18:07

Gmina Wilków

Gmina Wilków

Foto: Fotorzepa, Bartłomiej Żurawski Bartłomiej Żurawski

W dwukrotnie ostatnio zalanych Sokolnikach w gminie Gorzyce (Podkarpacie) prowizoryczny lokal wyborczy urządzono w domu kultury. – Jedną z sal udało się przystosować – mówi przewodniczący komisji Krzysztof Nowak. Pomogły więźniarki z aresztu w Nisku. Namoknięte drzwi usunięto i zastąpiono kotarami. – Wody było po koronę orła – członek komisji Alina Tworek pokazuje na zawieszone pod sufitem godło państwa. – Trochę tu jeszcze cuchnie.

Większość mieszkańców Sokolnik jeszcze nie wróciła do domów. Śpią u bliskich, w szkołach, internatach, a w dzień przyjeżdżają sprzątać. Zofia i Marian Skrzypaczowie byli wśród pierwszych głosujących. – Przez tragedię nie możemy przestać być obywatelami – mówią. Liczą, że po tym wielkim kataklizmie państwo się obudzi i zacznie troszczyć o zwykłych ludzi.

– Ja uciekałam przed wodą prawie nago – opowiada 77-letnia Zofia Kutyła z Sokolnik. Mieszka samotnie. Woda zniszczyła jej dorobek życia: lodówkę, pralkę i telewizor. Martwi się, za co odbuduje piec kaflowy. – Przyszłam oddać głos, bo zawsze chodziłam na wybory - mówi. – Może będzie lepiej.

[srodtytul]Sprzątać czy głosować[/srodtytul]

W pobliskich Furmanach o godz. 11 frekwencja była niewielka. Na 550 uprawnionych głosowało 50 osób. – Ludzie zajęci są sprzątaniem, ale będą jeszcze dwie msze i może trochę osób przyjdzie – mówią członkowie komisji.

W nieodległym Zalesiu Gorzyckim do domów wrócili nieliczni. Adamina i Marek Bartoszkowie od trzech tygodni śpią w namiocie ustawionym na wale rzecznym. To najwyższy punkt we wsi. Pilnują czterech krów i cielęcia, które wyprowadzili na koronę wału, gdy wieś zaczęła zalewać woda. – Tu przynajmniej mamy świeże powietrze, bo w domu potwornie cuchnie – mówi pani Adamina. Dom mają kilkadziesiąt metrów od wału. Był zalany powyżej parteru. – Jeszcze tylko kaczki połapię, królika nakarmię i zawiozę całą rodzinę na wybory – mówi syn Bartoszków Sylwester. – Oddamy głos na Kaczyńskiego, bo on doświadczył jeszcze większej tragedii niż nasza – zaznacza pani Adamina.

W Zalesiu Gorzyckim nie ma lokalu wyborczego, bo miejscowa świetlica została kompletnie zniszczona. Mieszkańcy są dowożeni do Gorzyc. Zastępczy lokal urządzono tam w sali ślubów. – Wystarczy zadzwonić i busy dowiozą każdego, kto chce głosować – mówili członkowie komisji.

W południe zadzwonił Józef Warzycki. Powiedział, że ma 99 lat. – Czy możecie przyjechać? – pytał pracownicę urzędu gminy. – Już wysyłamy samochód – odpowiedziała.

W prawobrzeżnym Sandomierzu wyborców co godzinę do lokali dowoziły bezpłatne autobusy komunikacji miejskiej. Tam, gdzie woda jeszcze nie ustąpiła, mieszkańcy mogli skorzystać z amfibii wojskowej.

Mieszkańcy Świniar pod Płockiem nie mogli głosować w swojej miejscowości. Dowożono ich do lokalu w pobliskim Juliszewie.

[srodtytul] Tego obowiązku żaden żywioł nie odbierze[/srodtytul]

W ośrodku Caritasu w Gorzycach przebywa jeszcze 60 powodzian. – A kto kandyduje? – pyta jeden z mężczyzn ewakuowany z Sokolnik. Mówi, że od miesiąca nie oglądał telewizji i nie zamierza głosować. – Nie podam nazwiska, bo to jest teraz cały dorobek mojego życia – pokazuje czarny garnitur, który dostał z darów.

Teresa Nowak z Trześni z czteroosobową rodziną już miesiąc mieszka w ośrodku Caritasu. – Idę na mszę, ale do lokalu wyborczego nie wstąpię – zaznacza. Opowiada, że jej parterowy dom dwukrotnie został zalany po sam komin. – Nie mamy gdzie wracać i nawet najlepszy prezydent nam nie pomoże – tłumaczy. Uważa, że po pierwszej powodzi powinien zostać wprowadzony stan klęski żywiołowej.

- Woda zabrała nam wszystko, więc co nam teraz pozostało? Nic, tylko głosowanie. Tego prawa i obowiązku żaden żywioł nam nie odbierze – wzdycha Robert Pietras z zalanego dwukrotnie Szczekarkowa w gminie Wilków na Lubelszczyźnie.

[srodtytul]Myślą, jak przeżyć, a nie – kogo wybrać [/srodtytul]

W niedalekim Dobrem słychać całkiem inne opinie. – Na co nam są te wybory, skoro tu taki chaos panuje. Ludzie myślą o tym, jak przeżyć kolejny dzień, a nie – kogo wybrać na prezydenta – tłumaczy Paweł Chodoła, który sam przyszedł głosować. Obawia się jednak, że po kampanii pomoc powodzianom nie będzie już tak popularna. – Politycy zapomną o Wilkowie. Przed wyborami wszyscy dużo mówią, a potem mało robią, niestety – konstatuje.

– Bieda będzie, kartofelki w tym roku na polu nie wyrosną, ale głosować trzeba i już – twierdzi Robert Pietras. – Może tym razem wybierzemy takiego prezydenta, który zadba o wieś i nam pomoże.

Początkowo lokal w Dobrem miał się mieścić w namiocie, ale w końcu udało się wygospodarować miejsce w szkole. Przenieść trzeba było tylko jedną siedzibę komisji z Zastowa Polanowskiego, gdzie Wisła dwa razy przerwała wały i szykowany lokal został zalany. Mieszkańcy mogli głosować w pobliskiej wsi Podgórz.

– Wszędzie udało się zapewnić optymalne warunki do przeprowadzenia wyborów – zapewniał Grzegorz Teresiński, wójt Wilkowa.

Nie wszyscy mogli jednak głosować. – Dokumenty poszły razem z pierwszą falą, a potem to musiałem gospodarstwo uprzątnąć i opiekować się rodzicami, nie miałem głowy do biurokracji – tłumaczy Mariusz Łukasik, który przyjechał na rowerze obejrzeć, jak ludzie głosują.

Do godz. 17 frekwencja w gminie Wilków była najniższa w powiecie i wyniosła niewiele ponad 29 procent.

W dwukrotnie ostatnio zalanych Sokolnikach w gminie Gorzyce (Podkarpacie) prowizoryczny lokal wyborczy urządzono w domu kultury. – Jedną z sal udało się przystosować – mówi przewodniczący komisji Krzysztof Nowak. Pomogły więźniarki z aresztu w Nisku. Namoknięte drzwi usunięto i zastąpiono kotarami. – Wody było po koronę orła – członek komisji Alina Tworek pokazuje na zawieszone pod sufitem godło państwa. – Trochę tu jeszcze cuchnie.

Większość mieszkańców Sokolnik jeszcze nie wróciła do domów. Śpią u bliskich, w szkołach, internatach, a w dzień przyjeżdżają sprzątać. Zofia i Marian Skrzypaczowie byli wśród pierwszych głosujących. – Przez tragedię nie możemy przestać być obywatelami – mówią. Liczą, że po tym wielkim kataklizmie państwo się obudzi i zacznie troszczyć o zwykłych ludzi.

Pozostało 85% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!