Zadecyduje o sobie sam, bo jest człowiekiem dorosłym. Albo będzie widział sens działania w PO, albo będzie poza nią.
Czyli wszystkie karty w ręku w tej sprawie ma Palikot? Jak będzie chciał, to zostanie, a wy go zaakceptujecie?
Jeśli będzie jedną nogą w PO, a drugą w budowanej przez siebie strukturze, która zamierza z PO walczyć, to nie ma dla niego miejsca w partii. Takiego rozdwojenia jaźni być nie może. Musi być w jednej albo w drugiej formacji.
Co by pan mu radził?
Radziłbym Palikotowi, żeby zmierzył się ze swoimi ambicjami na swój własny rachunek. Niech wykaże, że rzeczywiście ma priorytety, które podziela większość społeczeństwa. Bo twierdzi, że ma badania, które na to wskazują. Niech sprawdzi się w realnym działaniu, bo z komisją "Przyjazne państwo" to mu niespecjalnie wyszło.
Czyli stawiając kropkę nad "i" radziłby mu pan, żeby odszedł z Platformy?
Będzie mógł sprawdzić, czy rzeczywiście jest tak, jak mówi. Czy wszyscy mu sprzyjają, a on jest uziemiony przez PO.
Jest pan za 25 członkami nowego zarządu PO, czy za 35, jak proponował Tusk?
Jestem oczywiście za mniejszym zarządem. Bo jego funkcjonalność będzie lepsza, gdy będzie mniejszą grupą osób. Choćby z punktu widzenia możliwości zebrania się.
Czyli jest pan w obozie Grzegorza Schetyny, który chciał 25 osób w zarządzie?
W ogóle nie ma obozów.
Pana koledzy mówią publicznie, że są.
Znając obu bardzo długo, potwierdzam, że tandem Tusk – Schetyna żyje i jeszcze niejeden raz zaskoczy analityków sceny publicznej. Bo to jeden z najlepszych, o ile nie najlepszy tandem w polskiej polityce po 1989 r. Znakomicie się uzupełniający i współpracujący ze sobą. Dziś z różnych miejsc, a nie tylko w ramach partii czy rządu. To współdziałanie ma dużo większe znaczenie i dużo większy wymiar.
Czyli całym sercem popiera pan triumwirat: Tusk – Komorowski – Schetyna?
Tak. Zawsze tam, gdzie jeden wódz, jest dużo większa skłonność do popełniania błędów, a gdzie kolegialna współpraca, jest lepsza formuła do podejmowania dobrych decyzji. A wracając do zmian w zarządzie, które musi zatwierdzić zjazd. Najprawdopodobniej wejdą do niego z automatu szefowie wszystkich 16 regionów. A to oznacza, że w podejmowaniu decyzji, choćby dotyczących list wyborczych, bez nas nic się nie wydarzy.
Kto jeszcze ma wejść do poszerzonego zarządu? Jakie ustalenia poczyniliście w czwartek podczas spotkania szefów regionów z Tuskiem?
Uzgodniliśmy, że chcemy, by rzeczywiście był to 25-osobowy zarząd. A liczba wiceprzewodniczących, oprócz pierwszego wiceprzewodniczącego, była bliska trzech.
Pierwszy wiceprzewodniczący, czyli Schetyna?
Tusk publicznie powiedział, że chce go rekomendować. Bo ten duet bardzo sobie ceni.
A pozostali wiceszefowie?
Premier wymienił Hannę Gronkiewicz-Waltz jako osobę, którą chciałby utrzymać w roli wiceprzewodniczącej. Jeśli chodzi o pozostałych wiceprzewodniczących, to podczas spotkania padło kilka, a nawet kilkanaście nazwisk. Od ministrów po europosłów i osoby o środowiskowym bądź – nazwijmy to – historycznym znaczeniu.
Czyli na zjeździe odbędzie się gra o tych dwóch wiceprzewodniczących, bo wszystko inne zostało już ustalone?
Nie, bo zjazd wybierze Radę Krajową, czyli szerokie gremium kierownicze partii i najprawdopodobniej zmieni statut PO.