Moim zdaniem na całą następną kadencję. Jeżeli PO wygra wybory, to Tusk jest naturalnym kandydatem na premiera, a Schetyna na marszałka Sejmu. Obaj mają świadomość, że są sobie wzajemnie potrzebni. A ich współpraca jest potrzebna PO. Mam nadzieję, że następna kadencja będzie czasem głębokich reform, więc cieszę się z tego porozumienia.
[b]Pan zostaje w Platformie? Może lepiej założyć nową partię z posłem PiS Pawłem Poncyljuszem i europosłem Markiem Migalskim? [/b]
PO to moja pierwsza i wierzę, że ostatnia partia. Zresztą nie wierzę w powodzenie nowych projektów. W sytuacji gdy jedna partia centroprawicowa ma ponad 40 proc. poparcia, a druga partia centroprawicowa 30 proc., tworzenie kolejnego ugrupowania centroprawicowego to zajęcie dla politycznych marzycieli. Migalski, Poncyljusz czy Joanna Kluzik-Rostkowska (posłanka PiS – red.) są zbyt poważnymi ludźmi, by angażować się w takie przedsięwzięcia. A co do mnie: jestem wiceszefem klubu, wiceszefem regionu, moim zadaniem jest wspieranie w ramach PO pewnego pomysłu na Polskę. Mianowicie: połączenia zdecydowanych reform wolnorynkowych, czego trochę mi brak w tej kadencji, z poparciem dla tradycyjnych wartości i silnej tożsamości narodowej.
[b]A zapowiedź Tuska, że ustawa o in vitro przejdzie w bardziej liberalnej niż pana formie nie jest powodem do trzaśnięcia drzwiami? [/b]
Nikt poza premierem nie wie, o jakich rozwiązaniach myśli. Czekam na szczegóły. W moim projekcie są elementy, co do których gotów jestem ustąpić. Są też takie, z których nie zrezygnuję. Mam na myśli zwłaszcza tworzenie zarodków nadliczbowych czy ich selekcję, która jest zwykłą eugeniką Ale nawet jeżeli poniosę porażkę w tej kadencji, to w ramach PO będę próbował znowelizować złą ustawę po wyborach.