Według gazety ataków na Polaków jest tak dużo, że imigranci zaczynają się bać o swoje życie. Dziennik opisuje przypadek polskiej rodziny, która była prześladowana przez sąsiada. „Zaczęło się od wrzucania brudów na ich balkon, wystawiania środkowego palca i wyzwisk” – pisze gazeta. Padały między innymi wyzwiska takie jak „polskie psy”, a potem groźby w rodzaju „wrócicie do domu w trumnie”.
Sąd skazał Szkota na wyrok w zawieszeniu i zakazał mu zbliżania się do polskich sąsiadów. Matka z nastoletnim synem zamierzają pozostać w Szkocji do końca roku szkolnego. Ojciec wrócił na początku grudnia do Polski, obawiając się, że podzieli los kolegi, który został w Glasgow śmiertelnie ugodzony nożem. Napastnik chwalił się później, że zabił „durnego Polaczka”.
Sprawa opisana przez „The Herald” to prawdopodobnie ciąg dalszy głośnego przypadku z zeszłego roku. Lokalne władze pierwszy raz w historii zdecydowały wówczas, że 36-letni Szkot zostanie wyrzucony z komunalnego mieszkania za rasistowskie ataki na sąsiadów. Polscy sąsiedzi już wtedy mówili, że boją się zemsty.
Atmosferę niechęci wobec Polaków odzwierciedlają obelżywe graffiti. Dwa miesiące temu w miejscowości Inverness pojawił się napis, który wzywał Polaków, by „wynosili się do domu”. Dziesiątki podobnych haseł można było przeczytać w Edynburgu. W miejscowości Leigh, gdzie mieszka spora grupa imigrantów z naszego kraju, dwie Polki musiały zamknąć bar po kampanii nienawiści rozpętanej przez mieszkańców.
– Zarzucano nam, że kradniemy pracę. Ale ja zatrudniałam dziesięć osób, a więc nie tylko nie kradłam pracy, ale jeszcze ją tworzyłam – mówi jedna z kobiet Anna Brudnowska.